sobota, 16 sierpnia 2014

Legendy słowiańskie cz. I

Słowianie dzielili się na dwa główne plemiona: Jugosłowian, którzy swoje wędrówki skierowali na południe (rejony Bałkanów i Adriatyku) oraz Rusinów,którzy drogę torowali sobie ogniem i toporem poprzez gęstą puszczę, pełną bagien, jezior i rzek. I to właśnie o nich będę dzisiaj mówić.

Słowianie z terenów północnych czcili rzeki. W wędrówkach wskazywała ona drogę, karmiła przez większą część roku, była środkiem transportu i handlu, a także skupiała wokół siebie osady. Rzeki i jeziora miały swoje tajemnice. W świecie zamieszkałym przez demony łatwo zrozumieć, że pierwsi Słowianie sądzili, iż duch rzeki mruczał, gdy był zadowolony, a ryczał i się wzburzał, gdy był zły. Ciągły Roch wody w sposób naturalny sugerował, że było w niej życie, dlatego każda rzeka i jezioro posiadały swojego męskiego ducha i żeńską nimfę wodną. To najważniejsi potomkowie Matki Natury. Uformowali oni kulturę słowiańską i nadali im szczególny charakter.

O duchach i demonach różnych

Wodnik
Rzeki, jeziora i morza, tak jak powiedziałam, były bardzo ważne dla dawnych Słowian. Każdy obszar wodny posiadał swojego ducha –wodjanoja. Wodnik był stary, brzydki, oślizgły i zielono brody. Panował nad „życiem”wody: kiedy był pijany, powodował powodzie, kiedy był zadowolony, prowadził ryby w sieci, rozgniewany wzbudzał sztormy, topił okręty i żeglarzy.

Rusałka
W wodnych głębinach mieszkała Rusałka, czyli nimfa wodna, urodziwa, naga dziewczyna o skórze białej jak księżyc, która tak oczarowywała przechodniów śmiechem i śpiewem, że niektórzy byli gotowi utopić się dla niej. Rusałka była duszą noworodka, młodej, nieszczęśliwej dziewczyny lub topielicy. Chociaż potem zaczęto kojarzyć rusałkę ze śmiercią, prawdopodobnie na początku, przed nadejściem chrześcijaństwa wiązano ją z płodnością.

Wiła
Przydrożnym odpowiednikiem rusałki była wiła, wiecznie młoda i piękna kobieta o długich puklach. Zwykle była to dziewczyna, która zmarła bez chrztu (pogląd chrześcijański), została porzucona przez narzeczonego lub zwykła„latawica”, której dusza unosiła się gdzieś pomiędzy niebem a ziemią. Pojawiała się zwykle nocą, aby śpiewać i tańczyć, przyprawiając każdego, kto ujrzałby ją w tańcu o śmierć.

Leschi
Wszędzie, gdzie obrócili się Słowianie widzieli duchy dobre, złe i kapryśne. Każdego należało traktować z troską, ponieważ demony były zwykle związane z duchami przodków, a dobrobyt gospodarstwa zależał od ich dobrego samopoczucia.
Za chatą słowiańską znajdowała się gęsta, ciemna puszcza, którą naturalnie zamieszkiwały wszelkiego rodzaju duchy, głównie złowrogie. Najpopularniejszym był leschi, zły, jednooki duch lasu. Zabawiał się on, sprowadzając ludzi na manowce, tak, że ginęli w czeluściach puszczy. Przybierał on postać niewielkiego, podobnego do drzewa stworzenia, aczkolwiek często bywał niewidzialny, zaś jego śpiew lub gwizdanie miały prowadzić podróżnych na zatracenie.

Legendy
Część legend słowiańskich powinniście kojarzyć, przynajmniej ja. Będę też pod spodem dodawała małą interpretację.

Śnieżynka  nie tylko pomaga roznosić prezenty.
Śnieżynka była córką Wiosny i Dziadka Mroza. Do wieku 16 lat dorastała w lodowym królestwie swego ojca, do czasu, aż nie ujrzał jej Yarilo, bóg słońca inie stopił jej. Potem, pewnej zimy jej rodzice spotkali się i pokłócili o los córki. Matka pragnęła ją uwolnić, ojciec jednak obawiał się słońca. Wreszcie zdecydowali się oddać ją pod opiekę pary staruszków. Pewnego poranka gdy para wędrowała przez las, mężczyzna postanowił ulepić „śnieżynkę” (słowiański odpowiednik bałwana). Ku jego zdumieniu usta Śnieżynki zaczerwieniły się, oczy otworzyły i prawdziwa, żywa dziewczyna zrobiła krok na śniegu. Śnieżynka rosła nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę. Wkrótce wiosenne słońce ogrzało ziemię i pojawiły się zielone połacie trawy. Jednak młoda dziewczyna chowała się przed słońcem, szukała chłodnego cienia i wyciągała swe blade ramiona do deszczu. Pewnego dnia, kiedy zbliżało się lato, kilka wiejskich dziewcząt zaprosiło Śnieżynkę do zabawy na zewnątrz. Ta niechętnie przyłączyła się do nich, zbierających kwiaty, śpiewających pieśni i tańczących z chłopcami.Śnieżynka trzymała się jednak na uboczu, dopóki pastuch Lel nie zagrał dla niej na flecie, potem wziął ją za rękę i zaczął obracać w tańcu. Od tego dnia Pasterczyk Lel wołał Śnieżynkę. Ale chociaż kochał ją czule, nie widział wzajemności w jej zimnym sercu. Wreszcie opuścił ją dla innej dziewczyny. Z żalu Śnieżynka pobiegła do jeziora w środku lasu i błagała swą matkę Lo o ludzkie serce:kochać choć przez chwilę jest lepiej niż żyć na zawsze ze zmrożonym sercem.Matka zlitowała się nad nią, włożyła na jej głowę koronę z lilii i ostrzegła,aby chroniła swą miłość przed ognistym spojrzeniem Yarilo. Spiesząc przez gęstwinę, Śnieżynka odnalazła Lela i wyznała mu miłość. Kiedy mówiła promieniejące słońce wznosiło się coraz wyżej na bezchmurnym niebie,rozpraszając mgły świtu i topiąc resztki śniegu. Promień słońca padł na jej rękę. Z okrzykiem bólu Śnieżynka ubłagała Lela, aby zagrał dla niej ostatnią melodię. Kiedy Lel grał, jej ciało stopiło się, pozostała jedynie liliowa korona.

Jednak kiedy jedno życie przemija rodzi się drugie – taki jest właśnie morał. Słońce pocałunkiem budzi zmarzniętą ziemię, dając życie roślinom i kwiatom. Jeśli chodzi o Lela, czeka na zimowy śnieg, który przyniesie mu z powrotem jego ukochaną Śnieżynkę.

Kościej Nieśmiertelny, Maria Moriewna i Książę Iwan
Kościej jest czysto słowiańskim złoczyńcą. Ten pomarszczony, zły starzec specjalizuje się w porywaniu pięknych dziewcząt. Pewnego dnia, będąc na przejażdżce, książę Iwan natrafił na rozbitą armię właśnie Kościeja Nieśmiertelnego. Pokonała ją w pojedynkę wojownicza królowa Maria Moriewna. Iwan jedzie dalej, odnajduje królową i się w niej zakochuje. Para szybko bierze ślub. Zanim Maria ponownie wyruszy na wojnę, ostrzega go, aby nie wchodził do zapieczętowanego pokoju w jej pałacu. Tuż po odjeździe Marii Iwan oczywiście otwiera zakazaną komnatę. Znajduje w niej starca zakutego w kajdany wewnątrz żelaznego dzbana, który wisi nad płonącym ogniem. Zdjęty litością książę podaje mu picie. Natychmiast powraca siła Kościeja, rozrywa więzy i unosi Iwana do swego królestwa. Kiedy Maria dowiaduje się o tym, jedzie na pomoc mężowi, ale zostaje złapana i pocięta na kawałki. W tym momencie na ratunek przybywają szwagrowie Iwana: sokół, kruk i orzeł, którzy rozlewają wodę życia nad ciałem Marii, które się zrasta i wraca do życia. Tym razem, aby uwolnić Iwana, Moriewna wyprawia się aby zdobyć jedynego konia, który może prześcignąć wierzchowca Kościeja. Koń należy do wiedźmy Baby Jagi. Mieszka ona za krainą Dwadzieścia Dziewięć, w królestwie Trzydzieści. Aby się tam przeprawić, Maria Moriewna musi przeprawić się przez płonącą rzekę. Z pomocą magicznego szala zabranego Kościejowi ,dziewczyna przekracza rzekę i przybywa do chaty Baby Jagi. Mówi wiedźmie, że przyszła, aby zapracować na jednego z jej wierzchowców. Czarownica wyznacza trzy dni, w czasie których królowa ma pilnować koni na pastwisku, wtedy będzie mogła zabrać nagrodę. Jednak, jeśli Marii się nie powiedzie, jej głowa trafi na ostatni pal ogrodzenia z czaszek. Maria Moriewna dobrze dba o konie. Królowa pszczół radzi jej udać się do stajni i osiodłać parchatego źrebaka wylegującego się w gnoju. To właśnie ten koń potrafi jednego dnia objechać cały świat. Maria czyni zgodnie z radą. Potem za pomocą czarodziejskiego szala ponownie przeprawia się nad Płonącą Rzeką, a Baba Jaga wpada do ognia i ginie w płomieniach. Maria ratuje księcia Iwana i wspólnie jadą na dzikim wierzchowcu (na którego wyrósł parchaty źrebak), ścigani przez Kościeja. Koń złoczyńcy jednak potyka się i zrzuca jeźdźca na ziemię, a jego głowa roztrzaskuje się o kamień. Maria dobija go mieczem, pali ciało i rzuca prochy na wiatr. Potem wraz z Iwanem powraca do swego królestwa, aby wyprawić ucztę, ma którą jest zaproszony cały świat. Sama Maria Moriewna (Maria, czyli „córka morza”)jest w rzeczywistości słońcem, które o zmierzchu i świcie „kąpie się” w morzu. Potwór Kościej Nieśmiertelny, zakuty w żelazne kajdany to chmura burzowa spętana przez zimowy mróz. Odzyskuje on siłę, pijąc wodę do syta, kiedy wiosną topnieją śniegi. Następnie sam się oswobadza i porywa Marię, kiedy chmury zakrywają słońce. Książę Iwan to Perun, słowiański bożek grzmotu i błyskawicy. Rozbija on chmurę burzową mieczem i ratuje słońce, wyprowadzając je z ciemności za górami.

Piękna Wasylisa i Baba Jaga
Dawno temu żyła sobie para staruszków z córką Wasylisą. Pewnego dnia staruszka zachorowała. Zanim umarła, podarowała córce maleńką lalkę, mówiąc jej, że kiedykolwiek będzie potrzebowała pomocy, musi dać lalce kęs pożywienia i zapytać ją o radę. Po śmierci żony staruszek ożenił się z wdową, która miała dwie córki. Wszystkie trzy były bardzo zazdrosne o Wasylisę. Pewnego dnia, kiedy starzec udał się na targ i ściemniało się już, macocha posłała Wasylisę do chatki Baby Jagi z prośbą do drzazgi brzozowe. Baba Jaga była wiedźmą. Mieszkała w głębi ciemnej puszczy. Wasylisa włożyła lalkę do kieszeni i ruszyła w drogę. Wreszcie dotarła do drewnianej chaty na kurzej nóżce. Otaczał ją płot z ludzkich kości zwieńczonych czaszkami. Słupki furtki wykonano z nóg trupa, zasuwę z jego rąk, zaś zamek z zębów. Zaraz z lasu nadleciała Baba Jaga w swym moździerzu, odpychając się tłuczkiem i zamiatając swe ślady miotłą. Kiedy Wasylisa przedstawiła swoją prośbę, wiedźma odpowiedziała, że dziewczyna musi zapracować na drzazgi. Dała jej zadanie ewidentnie nie do wykonania: oddzielenie plew od ziaren oraz grochu od ziaren maku. Jednak po upływie dwóch nocy i z pomocą lalki zadania zostały ukończone. Wasylisa domyśliła się, że wiedźma wcale nie chce jej wypuścić. Więc kiedy czarownica zasnęła, dziewczyna uciekła, zabierając z płotu czaszkę o płonących oczach. W czasie ucieczki przez las minęli ją trzej jeźdźcy: jeden biały, symbolizujący światło dnia, drugi czerwony – wschodzące słońce, trzeci czarny, symbolizujący ciemności nocy. Wskazywali jej drogę. Kiedy Wasylisa dotarła do domu macocha i jej siostry przyrodnie wyrwały z rąk czaszkę, jednak gorejące oczy zwróciły się na nie i spaliły w popiół. Uratowała się tylko Wasylisa. Następnego ranka zakopała czaszkę głęboko w ziemi, a po pewnym czasie w tym miejscu wyrósł krzak ciemnoczerwonych róż. Od tego czasu Wasylisa mieszkała z ojcem w spokoju i wygodzie, zawsze trzymając w kieszeni maleńką laleczkę na wypadek, gdyby jej znowu potrzebowała.

W tej legendzie wiedźma uosabia ciemną chmurę burzową, która pragnie zawładnąć światłem słonecznym (Wasylisa). Pod koniec opowieści dziewczyna śmierć na swoje podłe siostry i macochę – chodzi tu o słońce oswabadzające się z potęgi burzy i innych ciemnych chmur.

- Poyla 

1 komentarz:

  1. Można prosić źródło do legendy o Śnieżynce? Nigdzie nie potrafię znaleźć potwierdzenia, że taka opowieść faktycznie wystąpiła gdzieś w folklorze

    OdpowiedzUsuń

statystyka