środa, 1 lipca 2015

Rytuały i zwyczaje Słowiańskie cz. I


Wiele tradycji przetrwało do naszych czasów, choć czasami nie zdajemy sobie z tego sprawy. Takim zwyczajem, który do dzisiaj zachował się tylko na wsi i to nie wszędzie jest chleb i sól. Kojarzy to tradycyjne powitanie z ślubem, lecz kiedyś witano tak też gości. Przejdźmy jednak do wesela, tradycyjnego polskiego wesela, które bez chleba, soli i wódki się nie obędą. Chleb był podstawą wyżywienia bez niego trudno było przetrwać. Wtedy chleb jednak wyglądał nieco inaczej, był duży, na zakwasie, ciemny. A sól była od niepamiętnych czasów wręcz magicznym dodatkiem, a  na dodatek bardzo drogim. Odganiała zło, więc stosowano ją również przy chrzcinach dziecka. Oczyszczała jedzenia, a także miejsca ( np. zbiorniki wodne). I tak nowożeńców witała matka panny młodej, ale nie tylko solom i chlebem, ale też wódką.  Chleb należało ucałować, podobnie jak spadnie na ziemię powinno się go podnieść i pocałować. A następnie podawano państwu młodym kieliszki z wódką i wodą, uważano, że osoba, która wybierze alkohol będzie najważniejsza w domu.

Jak już jesteśmy przy jedzeniu to kilka słów o wypiekach. Nie było tylko jednego rodzaju chleba. Na wesele pieczono zazwyczaj kołacza, jak można się domyśleć chleb jest okrągły. Dzisiaj popularnym wariantem jest kołocz śląski, różniący się od pierwowzoru kształtem- jest prostokątny. Wiosnę zwiastowały bociany i żeby im się przypodobać wkładano do ich gniazda w obejściu bocianie łapki lub busiołowe łapki. Były to ciastka drożdżowe w kształcie bocianiej łapki, które miały skłonić bociana do szybkiego powrotu. Powszechnie było wiadomo, że bocian przynosi wiosnę, a na swoim skrzydłach wymiata ostatni śnieg. Na nowy rok w niektórych regionach Polski ( Kurpiach, Mazurach…) pieczono ciastka w kształcie zwierząt hodowlanych. To były byśki, które dawano również zwierzętom, by zapewnić im zdrowie i płodność.
Gdy dziś myślimy o pogrzebach Słowian widzimy stosy pogrzebowe.  Ciałopalanie było najczęściej spotykane w kulturze przeworskiej ( epoka żelaza, III w. p.n.e do V n. e., tereny Zakarpacia ).  Były to pozostałości po Celtach. Ale później zazwyczaj składano zwłoki do trumny. Bystry obserwator mógł przewidzieć śmierć, wiele było znaków nadchodzącego nieszczęścia.  Jednym z nich było kretowisko blisko obejścia, wierzono, że kret prowadzi duszę. Wiele ptaków zwiastowało śmierć, jeśli usiadło na chwilę na chałupie. Były to min. wrony czy kukułki. Bardzo ważne w przewidywaniu śmierci były sny. Oczywiście sama sytuacja, że ktoś bliski umiera stanowiło dostatecznie jasne przesłanie, ale były też mniej czytelne. Zepsute, wypadające zęby, pożar czy doły.

Kiedy już nieuchronnie doszło do śmierci z ciałem należało się dobrze obchodzić. Tuż przed śmiercią w domu musiało być cicho, by przez przypadek nie przedłużyć cierpień konającego. Wszystkie okna i drzwi musiały zostać otworzone, by dusza mogła szybko wylecieć. Lecz już po zgonie wszystko należało szczelnie zamknąć, zakryć zwierciadła i zatrzymać zegar, by zmarły nie porwał ze sobą żywego. Do pogrzebu nie dochodziło od razu, przez jakiś czas zmarły leżał w głównej izbie i każdy sąsiad mógł go odwiedzić. Czasami trumnę wystawiano przed obejście. Ale cały czas ktoś musiał czuwać przed zmarłym, co wiązało się również z wiarą w wampiry. Dawniej dochodziło do pomyłek i kogoś ogłaszano zmarłym, gdy np. zapadał w śpiączkę. Taka osoba mogła się obudzić i zostać uznane tym razem za upiora i zabita raz na zawsze.
Zmarłego myto dokładnie, a wodę wylewano pod czarny bez, by nakarmić demony i uchronić dom od kolejnej śmierci.  Czasami do trumny wkładano różne przybory.  Kondukt był bardzo uroczysty, zaprzęgano do niego jedynie ogiery albo stare zwierzęta, bo dusza mogła sprawić, że stałyby się bezpłodne.  Wszyscy schodzili z drogi wozowi z trumną, przestawano wykonywać prace.  Po zakopaniu trumny odbywała się tryzma, zawody na część zmarłego albo stypa na cmentarzu.  Jak wiadomo samobójców grzebano po za oświęconą ziemią, podobnie było z kobietami zmarłymi w połogu, co miało zapobiedź powrotowi matki za grobu i szukaniu swojego dziecka.

- Sonia 


1 komentarz:

statystyka