Wampiry w mitologii słowiańskiej
Najbardziej znaną, złowrogą, mityczną istotą jest dla
Słowian i mieszkańców Europy Środkowej wampir (od południowosłowiańskiego
wyrazu wampir). Wraz z nadejściem chrześcijaństwa Kościół skierował mity o
wampirach przeciwko heretykom i poganom oraz tym, których pragnął napiętnować w
celu podporządkowania sobie społeczeństwa: wiedźmom, czarownicom, bezbożnikom ,złodziejom,
prostytutkom i innym niemile widzianym. Owi „nieczyści” ludzie mieli nie zaznać
odpoczynku po śmierci, ale zmieniali się w wampiry. Tacy „półżywi” nawiedzali
domostwa o północy, aby wysysać krew lub uprawiać seks z uśpionymi.
Wilkołaki
Sądzono, że każdy urodzony ze szczególnym znamieniem,
czepkiem lub kłaczkami we włosach lub innej części ciała, mógł w przyszłości
zostać wilkołakiem. Dla niektórych plemion był to dobry omen: takie dziecko
miało posiadać dar jasnowidztwa, a także umiejętność zmieniania postaci w
zwierzę lub rybę. Złowrogie charaktery wolały jednak przybrać postać
krwiożerczego wilka. W średniowiecznej Rosji to przekonanie było tak szeroko
rozpowszechnione, że w XVI w. cerkiew potępiła „wiarę w znamiona, czepki i
kłaki we włosach oraz ich kojarzenie z wilkołakami”.
Baba Jaga
Słowiańska wiedźma to stara czarownica, która zwykle siedzi
na drewnianej ławce lub na kamiennym piecu, z jedną nogą podwiniętą za siebie, drugą
zwisającą, zakrzywionym nosem sięgając sufitu. Mieszka w obracającej się chatce
na kurzej nóżce, czasami bez drzwi i okien. Baba Jaga lata w powietrzu w
żelaznym moździerzu, odpychając się tłuczkiem, wzbudzając straszliwe nawałnice
i zostawiając w ślad za sobą choroby i śmierć. Żywi się mięsem ludzkim, zwłaszcza
małych dzieci. Warto nadmienić, że w kilku opowiadaniach wiedźma udziela
pomocy, w ten sposób powracając do wcześniejszej funkcji mitologicznej Matki
Ale, kiedy była kapłanką, wcieleniem wszelkiej miłości i mądrości.
A teraz legenda o Sadku Minstrelu.
Sadko mieszkał w Nowogrodzie i grał na swej klonowej lutni
na ucztach dla bogatych kupców. Czasy zrobiły się jednak cięższe i nikt nie
chciał zatrudnić muzyka. Pewnego dnia Sadko, spacerując brzegiem rzeki, usiadł
i zagrał na lutni. Ledwie zdążył skończyć, woda zaczęła się pienić i z głębiny
wyłoniła się głowa morskiego boga. Tak bardzo spodobała mu się muzyka Sadka, że
polecił mu zagrać w swym podwodnym pałacu, obiecując sowitą nagrodę. Kiedy
tylko Sadko wyraził zgodę, znalazł się na dnie oceanu w pałacu z białego
kamienia. W wielkiej Salina koralowym tronie zasiadał bóg morza. Jak tylko
Sadko uderzył w struny, bóg ruszył w tany. Powyżej wody zapieniły się, fale zaś
wielkości pagórków przetoczyły się na powierzchni, zatapiając statki.
Po jakimś czasie Sadko zmęczył się, ledwo zdołał zagrać
kolejną nutę. Natychmiast poczuł dłoń na swym ramieniu i rozejrzawszy się,
ujrzał białobrodego mężczyznę. Mędrzec poradził mu, aby zerwał struny lutni i
przerwał taniec. Wtedy bóg morza zaoferuje mu w nagrodę pannę młodą. Był jeden warunek – Sadko nie powinien
spieszyć się z wyborem, odrzucając pierwsze trzysta panien i kolejne, a
wybierając na żonę dopiero ostatnią. Starzec ostrzegł Sadka: niewolno mu
dotykać panny młodej, bo na zawsze pozostanie w morskich głębinach. Sadko
zerwał więc struny i taniec ustał. Chociaż bóg morza zrzędził, nalegał aby
Sadko przyjął nagrodę: miał wybrać sobie żonę spośród jego córek. Pojawił się
korowód panien, każda piękniejsza od poprzedniej. Sadko pozwolił przejść
pierwszym trzystu, a potem następnym. Ostatnia nadeszła Czerniawa,
najurodziwsza. Ją Sadko wybrał na żonę.
Tej samej nocy, kiedy Sadko został sam na sam z nową żoną,
przypomniał sobie ostrzeżenie starca, więc położył się, nie dotykając panny
młodej. W środku nocy jednak obrócił się na łóżku i trącił ją stopą. Dziewczyna
była tak zimna, że obudził się od razu. Okazało się, że leży na stromym brzegu
rzeki Czerniawy, jego zaś lewa stopa sięga lodowatej wody, a u jego boku leży
worek złota, który uczynił z niego bogacza. Są tacy, którzy mówią, że kiedy na
jeziorze lub morzu szaleje sztorm, to tak naprawdę Sadko grana lutni, bóg morza
zaś tańczy gigę na dnie oceanu.
Podczas gdy znamy niektóre imiona pradawnych, pogańskich
bogów słowiańskich, niewiele dotrwało na temat ich wyglądu czy kultu, nawet w
sztuce dekoracyjnej. Zarówno w muzyce, literaturze jak i sztuce Kościół prawosławny zatarł większość
ludowej spuścizny i pogańskich mitów.
W drewnianych
chałupach, rzeźbiąc, przez wieki przedstawiano dawne bóstwa, takie jak
słowiańską boginię płodności Makoszę i boginię życia oraz śmierci Babę Jagę.
Szczególnie popularne, „bezpieczniejsze” były antropomorficzne i totemiczne
figury, takie jak niedźwiedź (Michał Potapycz), koza (Kuźma), lisica (Liza
Patrikejewna –położna, zielarka, zamawiaczka uroków i mądra) i kogut (Pietia).
Wszystkie części chłopskiego obejścia miały własne duchy.
Duchem podwórza był dworowoj. Należało mu przedstawiać nowonarodzone lub zakupione
zwierzęta, które musiały być w jego ulubionym kolorze. Dworowoj był zwykle
niewidzialny, ale ci,którym mignął przed oczami, powiadali, że był to starzec o
siwej brodzie, cały porośnięty włosami.
Wewnątrz budynków gospodarczych Dworowoj przekazywał obowiązki
innym duchom. Gumno miało swego owinnika, który był gniewną, a czasem
niebezpieczną postacią. Należało się go strzec, inaczej mógł podstawić nogę lub
okaleczyć narzędziami do młocki. O wiele weselszym był Bannik, duch łaźni,
chociaż nie stronił od płatania figli gościom, zwłaszcza kiedy udawali się do
łaźni, by wróżyć. Młode kobiety wykorzystywały ją aby wywróżyć sobie przyszłych
mężów. Pozostawiały w łaźni swój grzebień, a wtedy mógł znaleźć się na nim włos
przyszłego oblubieńca(aczkolwiek zdarzało się, że Bannik zostawiał na nim
koński włos!).
Słowianie pielęgnowali pamięć o zmarłych w misternych
rytuałach, takich jak pozostawianie pożywienia koło grobu i rozmawianie z
grobem, kiedy należało podjąć ważne decyzję. Kult przodków ilustrują opowieści
o najmłodszym synu, często „durniu”, który jest niechlujny i nierozgarnięty.
Jednak, ponieważ czci zmarłego ojca, niezmiennie otrzymuje sprawiedliwą nagrodę
(czasem przystojnieje oraz mądrzeje i poślubia piękną księżniczkę).
Zaświaty bywają przedstawiane jako wyspa Bojan, daleko w
morzu (tam, gdzie wschodzi i zachodzi słońce), miejsce wiecznego blasku i
szczęścia. Tam mieszkają dusze zmarłych oraz tych, którzy się jeszcze nie
narodzili, wraz z nasionami roślin i ptakami. Aby dotrzeć na mistyczną wyspę,
bohater musi przebyć Królestwo Trzydziestu, często pieszo, zużywając trzy pary
żelaznych butów oraz trzy kamienne laski, zjadając trzy kamienne bochny chleba
i wspinając się na górę z żelaza i szkła. Osoba, która wybiera się w podróż, to
często prosta chłopka, co podkreśla matriarchalny charakter słowiańskiej
mitologii.
Dwanaście Miesięcy
W małej wiosce w Czechach mieszkała kiedyś stara kobieta z
córką i pasierbicą. Kobieta hołubiła własne dziecko, z pasierbicy zaś zawsze
była niezadowolona. Pewnego wieczoru, w pełni zimy okrutna macocha otworzyła
drzwi i kazała sierocie pójść do lasu, aby zebrać przebiśniegi na urodziny
siostry. Starucha wiedziała dobrze, że przebiśniegi pojawiają się dopiero w
marcu, a był styczeń.
Mała dziewczynka
brnęła w zacinającym się śniegu. Po jakimś czasie z zaskoczeniem ujrzała
delikatne migotanie za drzewami. Potem poczuła ciepły dym i usłyszała trzask
płonących polan. Zanim spostrzegła, znalazła się na polanie. Dookoła ogniska
siedziało dwunastu mężczyzn, cicho rozmawiając. Trzej byli starzy, trzej w
średnim wieku, trzej młodzi, a trzech było jeszcze chłopcami. Było to Dwanaście
Miesięcy!
Kiedy dziewczynka wytłumaczyła, po co przyszła, zaczęli
miedzy sobą rozmawiać. Znali ją dobrze, była służącą na każdą porę roku, piorąc
ubrania w przerębli, zbierając drewno w lesie. Postanowili zatem pomóc sierocie
zebrać przebiśniegi.
Brat Marzec poprosił Stycznia i Lutego, aby na godzinę
zamienili się z nim na miejsce, na co ci się zgodzili. Natychmiast pod stopami
dziewczynki wyłonił się dywan brązowej ziemi, na gałęziach pojawiły się pączki,
a ziemię pokryły gęsto przebiśniegi. Dziewczynka zebrała ich cały kosz, a potem
pospieszyła z powrotem na polanę. Nie zastała tam nikogo.
Z koszem kwiatów
pobiegła do domu, ale kiedy opowiedziała, co jej się przytrafiło, siostra
przyrodnia pospieszyła do zaśnieżonego lasu, aby uzyskać o wiele bogatszą
nagrodę od Dwunastu Miesięcy. Kiedy ich spotkała, nie poznali jej i w odpowiedzi
na jej żądania w gniewie rozpętali burzę śnieżną, która wkrótce pochłonęła
dziewczynę. Kiedy matka wyruszyła na jej poszukiwanie, wpadła w zaspę śnieżną i
zginęła. Sierota mieszkała dalej w chacie. Nieopodal, jak ludzie powiadają, pojawił
się zachwycający ogród, w którym kwitły róże, dojrzewały jagody, jabłka zaś i
gruszki rosły obficie przez cały rok.
Ognisty ptak
Za mglistymi górami, za głębokimi, rozkołysanymi morzami
mieszkał król. Miał on sad, który był jego oczkiem w głowie, gdyż rosła w nim
jabłoń o złotych owocach. Pewnej nocy zakradł się tam złodziej i ukradł kilka
jabłek. Król bardzo się zdenerwował i polecił, aby chłopiec stajenny Iwan stał
na straży przy drzewie kolejnej nocy. Kiedy minęła połowa nocy, nagle Iwan
zobaczył Ognistego Ptaka, który zaczął wydziobywać jabłka. Chwycił ogon ptaka,
ale ten się oswobodził i odleciał, pozostawiając w ręku Iwana pióro.
Król posłał Iwana na poszukiwania czarodziejskiego ptaka.
Chłopiec nie uszedł daleko, kiedy nagle pojawił się wielki, szary wilk, który
obiecał mu pomoc. Poradził Iwanowi, aby wymieszał jagody, chleb i ser, a potem
rozrzucił na ziemi. Kiedy ogniste ptaki zjadły pożywienie, stały się ociężałe.
Iwan zdołał chwycić jednego i wepchnąć do swej sakwy. Następnie wskoczyła na
grzbiet wilka i pospieszył do króla. Król usłyszał tymczasem o pięknej
księżniczce, Jelenie, która mieszkała za morzami. Posłał więc iwana z kolejnym
poleceniem, aby sprowadził urodziwe dziewczę. Ponownie z pomocą pospieszył mu
wilk. Razem popędzili do bajkowego zamku za morzami.
Udało im się zdobyć księżniczkę, która wraz z Iwanem usiadła
okrakiem na wilku i udała się do starego króla. Jednak po drodze Iwan z
wzajemnością zakochał się w Jelenie.Kiedy powiedzieli wilkowi o swym kłopocie,
odrzekł im, aby niczym się nie martwili.
Kiedy kochankowie znaleźli się w królewskim pałacu, szary
wilk zamienił się w sobowtóra pięknej księżniczki, a Iwan zaprowadził „wilczą
księżniczkę” do króla. Ten nie posiadał się z radości. Zebrał całą szlachtę,
aby byli świadkami koronacji nowej władczyni. Kiedy miał zamiar pocałować pannę
młodą, jego usta napotkały zimny pysk dużego, szarego wilka. Szok był zbyt
wielki, król zmarł na miejscu. Wtedy Iwan poślubił Piękną Jelenę i sam został
królem. Jeśli chodzi o Ognistego Ptaka, pozwolono mu odlecieć, ale nigdy nie
skusił się już ani na jabłka, ani na chleb z serem.
- Poyla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz