Nick Cave i jego zespół Grinderman stworzyli
niegdyś utwór „Palaces of Montezuma”. Tekst odwołuje się m.in. do
życia azteckiego władcy, Montezumy II, który rządził w czasach
konkwisty i wypraw Hernana Cortesa. Posiadał wielkie pałace na terenie
Tenochtitlanu i wierzył dozgonnie prorokom, co w końcu doprowadziło do upadku
państwa (uważano, że biały człowiek jest bogiem,lecz Cortes nie miał wiele
boskości w swoim charakterze). Pojawia się także określenie„Needle Boy”.
Był on sługą Yushkep Kamuy, japońskiej bogini pająków. Wspomniany
został jeszcze Epos o Gilgameszu, mitycznym, sumeryjskim bohaterze,
który jest potomkiem bogów.
Słyszeliście zapewne o Luxtorpedzie i
piosence „Wilki dwa”. Teledysk sam w sobie nie przedstawia wiele z
wierzeń indiańskich, ale już sam tekst owszem. Niegdyś stary Indianin z
plemienia Czirokezów opowiedział swoim wnukom przypowieść. W każdym człowieku
żyją dwa wilki, które nieustannie ze sobą walczą. Jeden z nich jest
dobry, uczciwy, lojalny i szlachetny, drugi zaś niewdzięczny, złośliwy, zły i
kłamliwy. Dzieci zapytały się, który z wilków wygra, a on tajemniczo
odpowiedział: „Ten, którego nakarmisz”.
„G.U.Y” to teledysk, który wyraźnie
pokazuje, jaką mitologią kierowała się Lady Gaga. Ona sama w skórze Wenus,
bogini miłości, zwraca się do boga pożądania i seksu, syna Afrodyty, czyli do Himerosa.
U góry, w słońcu i chmurach, wystaje głowa jej ojca – Zeusa.
Wynurza się ona z wody, tworząc iluzję, narodzin Wenus. Lady Gaga jakby
„zmartwychwstaje”, co przypomina greckiego ptaka, który się odradza z popiołu – Feniksa.
W pewnym momencie widać też aktorki z serialu „Real Housewives of Beverly
Hills”, które symbolizują greckie Muzy, także córki Zeusa.
Następnie Lady Gaga pozuje w czerwonym kubraczku na łóżku, który z tyłu ma
ozdobę w kształcie muszli – znowu odwołanie do narodzin Wenus (obraz Sandro
Botticelliego). W następnych kadrach trzyma ona jabłko, które w
greckiej mitologii jest symbolem miłości i pożądania. Nie mogło też zabraknąć
Lady Gagi z łukiem Kupidyna.
A teraz przedstawiam wam mój ukochany zespół, czyli Depeche Mode. „Walking in my shoes”swego czasu było moją ulubioną piosenką nie tylko ze względu na wykonanie i tekst, ale też ze względu na teledysk. Wygląda na dość psychodeliczny i nie do końca zrozumiały, ale wystarczy nieco interesować się sztuką, aby dopatrzyć się pewnych powiązań. Ludzie o wykrzywionych twarzach, karły, zakonnice – te postacie znajdziemy zarówno w teledysku, jak i w tryptyku Hieronima Boscha pt. „Kuszenie Św. Antoniego”. Jednakże najważniejszymi bohaterami tegoż klipa (oprócz zespołu) jest dwoje osób o głowie ptaka. Charakterystyczne dla nich są stare łyżwy i dziwnie zakrzywione dzioby. Na pierwszym skrzydle tryptyku występuje taki stwór, który uważany jest za diabelnego demona. W dziele Bosha trzyma on w dziobie kartkę z napisem „tłuszcz”, co odwołuje się do popularnego w ówczesnych czasach zabiegu zwanego symonią (czyli sprzedawanie godności i urzędów kościelnych). Z górą, która pojawia się w tle jest pewien problem, ponieważ nie mam pojęcia, czym ona jest. Być może to odwołanie do „Boskiej Komedii” Dantego albo też do biblijnej wieży Babel.
A na deser polukrowane słodkością
ciasteczko, czyli "Dark Horse" Katy Perry. Chciałabym o
tym teledysku coś napisać, ale pozostawię to bez komentarza. Gdy pierwszy raz
zobaczyłam ten videoklip, stanęłam jak wryta przed telewizorem i próbowałam
ogarnąć feerię kolorów, tekst i wszystko to, co było w nim zawarte. Nie udało
mi się - nadal nie ogarniam.
- Gumiguta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz