czwartek, 25 września 2014

Dziki gon w kulturach europejskich

Dziki Łów, Dziki Gon, Dzikie Polowanie – tak można przetłumaczyć na nasz język tę frazę. W języku niemieckim Dziki Łów to Wilde Jagd lub Wildes Heer. Po angielsku: Herlaþing, Woden's Hunt, Herod's Hunt, Cain's Hunt, the Devil's Dandy Dogs albo Gabriel's Hounds. We Francji nazywa się go Mesnée d'Hellequin, a w Walii Hounds of Annwn. Norwegowie mają swoichOskoreia czy też Åsgårdsreia, natomiast Szwedzi Odens jakt lub Vilda jakten

Czym jest Dziki Łów? Otóż, jest on znanym mitem ludowym, którego korzenie sięgają kultury galicyjskiej i germańskiej. Szybko zadomowił się u Skandynawów oraz u mieszkańców Wysp Brytyjskich. Legenda mówi o wielkiej hordzie psów i mężczyzn (najczęściej wojowników), którzy byli prowadzeni przez widmowego wodza. Towarzyszyły im deszcze, burze, grzmoty oraz porywiste wichry. W oddali słychać tętent kopyt i groźne wycie ogarów. Powiadają, że ujrzenie Dzikiego Gonu zwiastuje zarazę, wojnę bądź inną katastrofę. W najlepszym wypadku umiera jedynie ten, kto jest świadkiem tej procesji – wtedy np. wioska czy osada nie zostaje dotknięta żadnym nieszczęściem. Czasami ta osoba może zostać zaciągnięta do Dzikiego Polowania i tym samym pozbawiona życia, lecz będzie ona wiodła żywot umarłego wojownika. 

Teraz przedstawię wam historię Herna Myśliwego. Jest on duchem lasu i rogatym bogiem w angielskich wierzeniach. W hrabstwie Berkshire narodziła się legenda, która mówiła, że Hern był niegdyś myśliwym samego króla Ryszarda II. Pewnego dnia udali się obaj na polowanie na jelenie. Hern zauważył szarżujące zwierzę, któremu zagrodził drogę – w ten sposób uratował życie Ryszarda II. Jednakże jego los nie został przesądzony. Jeden z magów cudownie go uzdrowił, lecz w zamian za to zyskał jelenie poroże na czubku głowy. Jednak nie była to jedyna cena za uleczenie. Mag zabrał mu także zdolność polowania. Hern po kilku dniach z rozpaczy powiesił się na gałęzi dębu. Od tej chwili jako duch przemierza lasy Windsoru wraz z innymi wodzami Dzikiego Gonu i razem ścigają zabłąkane dusze. Hern dosiadający konia wędruje również z diabelnymi ogarami i wiernym puszczykiem.

Król Herla był wodzem starożytnego ludu Brytów. Wkrótce był on nie tylko ich królem, ale też liderem tamtejszego Dzikiego Gonu. Pewnego wieczoru udał się na ślub karła, który mieszkał w górach. Gdy opuścił salę biesiadną, gospodarz podarował mu konie, psy, uprzęże oraz jednegopiekielnego ogara, który siedział na grzbiecie rumaka tuż przed królem. Oddział jego wojska mógł zsiąść ze swoich koni tylko wtedy, gdy ogar dobrowolnie zeskoczył z siodła. Okazało się, że noc spędzona na ślubie karła trwała aż 200 lat. Niektórzy wojownicy spadli z koni i przemienili się w pył. Jednakże król wraz z piekielnym ogarem i reszta oddziału wciąż wałęsają się po lasach Wielkiej Brytanii. Zejdą z siodeł dopiero podczas Sądu Ostatecznego. 

Na szkockim archipelagu wysp o nazwie Orkady także istnieje legenda o Dzikim Gonie. Jednakże w nim nie uczestniczą wojownicy, a wróżki i małe trolle dosiadające śnieżnobiałych koni. Często mówi się, że poganiają przed sobą skradzioną przez nich krowę. Tak jak w innych kulturach, pojawiają się podczas święta zimowego (Jul, Boże Narodzenie), które odbywa się 25 grudnia

mitologii nordyckiej Dzikie Polowanie ma swoją własną nazwę - Åsgårdsreien. Jednym z jego głównych elementów był Odyn przebrany za boga wiatru i powietrza (wierzono, że dusze leciały wraz z wiatrem). Dosiadał on swego ośmionogiego rumaka Sleipnira, którym przemierzał przestworza, a wokół niego gromadziły się wojska umarłych. Rzadko kiedy widywano ten przemarsz, ale czasami można było usłyszeć szczekania ogarów Odyna. Podobno wtedy cały las cichnął, a pogoda diametralnie się zmieniała. W Szwecji Dziki Gon z udziałem Odyna odbywał się tylko w niedziele. Sam bóg nie dosiadał Sleipnira, lecz stał na wozie, ciągniętym przez psy lub też jego wilki. Kiedy jednak jego zwierzęta były zbyt zmęczone, aby polować, zagarniał ptaki, które robiły to za nie. Na trasach Dzikiego Polowania nie budowano domów, a gdy zauważono mroczną procesję, szybko kładziono się na ziemię. 25 grudnia należało nosić ze sobą kawałek stali, którym można by było przepędzić Odyna oraz pajdę chleba dla rozwścieczonych i zgłodniałych psów. 

Wodan, jeden z najważniejszych germańskich bogów oraz odpowiednik skandynawskiego Odyna, jest znanym wodzem Dzikiego Polowania w Anglii, Niemczech, Szwajcarii i Skandynawii. Wszyscy w pewnej niemieckiej wiosce wiedzą, że nie należy wałęsać się w nocy po wrzosowiskach, lasach i skrzyżowaniach dróg. Jednakże niegdyś pijany chłop wracał do domu w późnych godzinach, przemierzając leśne ścieżki. Nagle usłyszał groźne szczekanie psów. Nie uląkł się, gdyż był w pijackim amoku, a przy tym nie zszedł ze środka niebezpiecznej ścieżki. W końcu zza mgły wyłonił się jeździec na białym koniu. Zaproponował chłopu urządzenie zawodów – mieli oni przeciągać nie linę, jak to zwykle bywa, lecz łańcuch. Pijaczyna nie chcąc się wysilać, przywiązał go do dębu. Wodan uznał, że jest to oszustwo, lecz mężczyzna w gruncie rzeczy nadal w jakiś sposób trzymał łańcuch – gdy bóg ciągnął, chłop szybko przywiązywał go do drzewa, a gdy puszczał, on także rozwiązywał wiązanie. I tak w kółko. Dąb trzeszczał i wydawało się, że runie, lecz tak się nie stanie. Wodan po chwili uznał, że mieszkaniec wioski wygrał zawody i postanowił go nagrodzić. Przywołał on wielkiego jelenia, który padł martwy przed bogiem. Chłop ściągnął buta i zapakował w niego krew oraz tyle mięsa, ile się dało. Bóg zniknął, a mężczyzna udał się do domu. Kiedy wracał przez las do żony i dzieci, but stawał się coraz cięższy i cięższy, aż w końcu okazało się, że krew zmieniła się w złote monety, a mięso w srebrne.

Nawet w Polsce mamy wzmianki o Dzikim Gonie. Na zachodzie, blisko granicy polsko-niemieckiej znajduje się góra „Buller Mountain” (nie znalazłam polskiego odpowiednika). W noc Św. Bartłomieja, tj. 24 sierpnia, wódz Dzikiego Polowania i jego umarła grupa udają się na szczyt. Towarzyszą temu krzyki i wycie ogarów. Pewnej nocy myśliwy z pobliskiego miasteczka usłyszał rozdzierające wrzaski. Przekonany, że to kłusownicy, podążył za niepokojącym dźwiękiem. W końcu ujrzał tajemniczych osobników, lecz nie mógł ich dogonić. Kiedy zorientował się, kim są, zaklął i wypowiedział bluźniercze słowa. Począł uciekać, ale wódz Dzikiego Gonu zawołał za nim: „Mamy coś dla ciebie!”. Po chwili wóz myśliwego zachwiał się pod naporem wielkiego ciężaru. Okazało się, że z nieba spadły na niego odcięte, ludzkie nogi.





- Gumiguta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka