sobota, 20 września 2014

Rytuały Szamańskie

Szamanizm fascynuje po dziś dzień. Jest czymś pierwotnym oraz tajemniczym. Tyle wystarczy, by zainteresować współczesnego, znudzonego człowieka. Tym razem nie omówię czym jest szamanizm, a na czym polegają i jak wyglądają rytuały szamańskie. Szamani zajmowali się wszystkim, byli lekarzami, sędziami, doradcami. Musieli odznaczać się wyjątkowymi cechami, nieraz chorobami psychicznymi albo znamionami na ciele. O takich ludzi nie było trudno, ale tylko garstka przechodziła inicjację. Każdy szaman musiał posiadać bęben na którym odbywał podróże w zaświaty. Taki instrument obciągano skórą tylko z jednej strony, dlatego, iż duchy stwierdziły, że trzeba ograniczyć moc Szamana. Zdobienia bębna były równie istotne, najczęściej przedstawiały wyobrażenia świata duchów. Pałeczki były również zdobione miały też, różne kształty.
Jak wspominałam, bęben służył za wierzchowca szamana, na którym wędruje po królestwie duchów, ale bicie w bęben wzywało duchy, wprawiało w trans. Pałeczkami szaman poganiał swego konia, ale także mogły być przydatne do wróżenia. Człowiek stając się szamanem dostawał pierwszy bęben, którego tworzenie było wielkim wydarzeniem. Następowało także uroczyste ożywienie instrumentu. Szaman wyruszał na pierwszą podróż na bębnie, by pokazać skończone dzieło duchowi, który asystował, podczas wyrabiania instrumentu. Samojedzi uważali, że bęben to zaczarowany renifer, a szaman mawiał:

Zwierzę, które mnie niesie,
To szlachetny renifer

Po skończeniu bębna następowało wtajemniczenie szamana, prawdziwa próba, która nieraz kończyła się śmiercią. Tunguzi swemu nowemu szamanowi szykowali drabinę z szczeblami z mieczy. Próba następowała o świcie, wszyscy mieszkańcy wioski zbierali się wokół drabiny wbitej w ziemię. Szamanowi przyprowadzano białego renifera, którego zabijał i pił jego krew. Po tym był gotowy wspiąć się po nietypowej drabinie. Wokół pasa kandydata obwiązywano koniec sznura, drugi koniec miała trzymać osoba na dole. Kiedy szaman stawiał stopę na ostatnim szczeblu, prosił duchy o wsparcie, potem osoba na dole ciągnęła za swój koniec. Upadek na słomę nieraz kończył się śmiercią lub poważnymi obrażeniami.
Pełnoprawny szaman był odpowiedzialny za dobro wspólnoty. Każdy rywal był wyczerpujący psychicznie i fizycznie. Pokaz miał zadziwić, przerazić, a przede wszystkim przekonać widzów, że to prawda.  Rytuały nosiły cechy teatru. Muzyka i taniec odgrywały elementarną rolę. Melodia, wygrywana na bębnie wprawiała szamana w trans, a publiczność oczarować. Szaman odtwarzał odgłosy duchów, zwierząt.
I tak podczas wypędzania choroby, najpierw wzywał wszystkie duchy, te dobre, by walczyły ze złymi, przynoszącymi zarazę. Wymieniał duchy po imieniu, opisując je widowni. Niektóre duchy nie zjawiały się chętnie. Nagle ogień ogniska przygasał, a szaman ściszał głos. Jedynie uderzenie w bęben przybierało na sile. Wtem na namiocie pojawiał się kontur jakiegoś zwierzęcia, a szaman zaczął ziewać, co oznaczało połknięcie przez niego przybyłego ducha.
Szaman wyruszał w podróż do świata duchów, Przybywał pod drzewo świata, gdzie spotykał się z pierwszym na świecie szamanem, który udzielał mu rad. Po otrzymaniu wskazówki, co dolega choremu i jak się tego pozbyć, szaman wracał na ziemię, czemu towarzyszył straszny krzyk. Szaman cały czas tańczył, a w momencie powrotu mdlał. Pomocnik szamana, najczęściej kandydat na szamana, musiał go wybudzić z transu.  Ale to nie koniec, bo szaman po powrocie do świata żywych, usiał wyruszyć w następną podróż. Do świata, zwanego zewnętrznym, znajdującym się ponad niebem. Przedtem w jurcie zostawali tylko dorośli. W jurcie stałą imitacja drzewa świata na którą wskakiwał szaman, co oznaczało wznoszenie się do nieba. Po chwili zaczynał śpiewać. Wspinał się coraz wyżej, dokładnie opisując etapy swej wędrówki. Podczas wspinaczki przewidywał niektóre najbliższe błahe wydarzenia. Pogodę, zaległą ofiarę. W końcu odnajdywał boga Ulgona, od niego dowiadywał się najistotniejszych rzeczy, poczym znowu padał w ekstazie nieprzytomny. 
Teraz następowało przepędzenie złego ducha z ciała chorego. Pierwszym stopniem tego rytuału była kłótnia miedzy szamanem a duchem, gdyż duch nie miał zamiaru opuszczać swego żywiciela. Ale szaman nie wyganiał złego ducha w nicość, tylko dawał mu alternatywę. Zazwyczaj jakieś zwierzę. Przyprowadzono nową ofiarę, zakładano jej na szyi wysuszone jelito, a szaman ciągnął za jeden koniec, w tym czasie Toś zabijał zwierzę, a duch przechodził po jelicie do zwłok. Żywił się mięsem.
Ten przykład dotyczył syberyjskich plemion, ale szamanizm istniał w wielu innych kulturach. U Celtów podczas inicjacji szaman musiał umrzeć, by móc się odrodzić na nowo już jako szaman. Nie obeszło się podczas tego rytuału bez podróży w zaświaty, zwane Annwn. Inicjacja niekiedy polegała na rozczłonkowaniu szamana, by mógł odrodzić się jako szaman.  Czasami kandydat spotykał się z boginią płodności.
Szamanizm był bardzo rozpowszechniony wśród Indian Północnych. Oprócz bębnów używali w swych rytuałach grzechotek, które przekazywały energię. Bardzo często na początku rytuału okadzano ludzi, przedmioty, zwierzęta. Używano do tego zwykłych ziół, np. szałwii, ale także narkotyków. Okadzanie służyło oczyszczeniu, dym w wielu kulturach ma właściwości oczyszczające. Sprowadzano za jego pomocą duchy. Szaman okadzał sobie „serce” i „umysł”. Czasami stosowano krąg, miast dymu, który szaman zakreślał grzechotką wokół siebie. Przed wizją, szaman musiał pościć. Głód bowiem w ekstremalnym pojęciu sprawia, że człowiek ma halucynację.
Sprowadzano za  jego pomocą duchy. Szaman okadzał sobie „serce” i „umysł”. Czasami stosowano krąg, miast dymu, który szaman zakreślał grzechotką wokół siebie. Przed wizją, szaman musiał pościć. Głód bowiem w ekstremalnym pojęciu sprawia, że człowiek ma halucynację.

- Sonia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka