Już samo imię Tanatosa nakierowuje
nas na makabryczną tematykę, bowiem oznacza ono „śmierć”. Jest on oczywiście
grecką personifikacją śmierci oraz jej bogiem. Nie jest on jednak utożsamiany z
gwałtownym odejściem, lecz spokojnym „zaśnięciem”. To syn bogini nocy, Nyks, i
boga ciemności, Erba. Jego bratem jest sam Hypnos, bóg snu. Niegdyś
przedstawiany był jako młodzieniec w wieku 18-20 lat z czarnymi skrzydłami
wyrastającymi z umięśnionych pleców. Czasami trzymał w ręku motyla, bowiem
słowo to oznacza też duszę. Posiadał również u swego boku miecz jako zapowiedź
śmierci, niekiedy przyodziany był w czerń. Np. na obrazie Jeana Simona
Berthelemy’ego Tanatos trzyma odwróconą pochodnię, która symbolizuje gasnące w
jego rękach życie. Również Malczewski, nasz przedstawiciel symbolizmu, pokusił
się o uwiecznienie Tanatosa w cyklu obrazów pt. „Thanatos”. Postać widniejąca
na obrazie rzeczywiście posiada czarne skrzydła sięgające ziemi, lecz jest ona
kobietą, a nie mężczyzną.
Kery są greckimi boginiami gwałtownej i
makabrycznej śmierci. One także były córkami Nyks i siostrami Mojr. W sztuce
przedstawiane były jako drapieżne ptaszyska, wiecznie żądne krwi. Rozrywają
ciało wielkimi pazurami i dziobami wyposażonymi w ostre zęby. Wypatrują
poległych na polach bitew i cały czas krążą nad oddziałami.
Imię Atropos, jednej z
Mojr, można przetłumaczyć jako Nieodwracalna. Kojarzona jest z fatum,
nieuchronnością losu. Odpowiedzialna jest za zakończenie bytu ludzkiego.
Przecina Nić Życia swoimi nożycami, tym samym kończąc żywot danego człowieka.
Właśnie tak przedstawia się Atropos – jako młodą kobietę z nożycami i napiętą
nicią.
Również Persefona, córka
Zeusa i wybranka Hadesa, jest utożsamiana ze śmiercią. Zyskała przydomek
Królowej Podziemia. Homer opisuje ją jako majestatyczną i urodziwą władczynię,
która wraz z Hadesem sprawuje rządy nad duszami zmarłych. Ukazywana jest jako
piękna kobieta, trzymająca w ręku owoc granatu lub pochodnię czy kwiat maku.
Jednakże przy tym wydaje się groźna i stanowcza.
W starożytnym Rzymie rolę Tanatosa spełniała
bogini Mors. Najczęściej przedstawiana jest jako kobieta o trupiobladej skórze.
„Karierę” zrobiła nie w starożytności, ale w średniowieczu, kiedy to często
przedstawiano tę postać. Jej imię często widniało na płytach nagrobkowych, co
świadczy o tym, że Rzymianie rzeczywiście mieli świadomość, kim była Mors.
Kolejnym rzymskim bóstwem, które
wiązano ze śmiercią, był Orkus. Kojarzono go jednak bardziej z
demonem, aniżeli bogiem, bowiem karał on ludzi nieprzyjemną i okrutną śmiercią.
Łapa Orkusa sięgała najczęściej po kłamców, grzeszników i osoby łamiące
przysięgi. Jego korzenie sięgają kultury Etrusków, którzy zamieszkiwali te
tereny wcześniej od Rzymian. Przedstawiali go jako włochatego i brodatego
olbrzyma z rozdziawioną paszczą.
Jedną z Parek (personifikacje
przeznaczenia, odpowiedniki Mojr) była Morta. Oczywiście to ona
zarządzała śmiercią i czasem zgonu ludzi. Często zadawała ludziom ból i
cierpienie, lecz przedtem czasami ostrzegała przed nieprzyjemnymi czynami.
Antonio García Vega przedstawił Mortę jako kostuchę z kosą w ręku na siwym
osiołku. Alfreda Agache natomiast uwiecznił na obrazie „Parki” trzy siostry w
już podeszłym wieku, nieco wychudzone, które przędą nici.
O dziwo, Freja, nordycka
bogini kojarzona z miłością i płodnością, jest również patronką wojny oraz
śmierci. Połowa zmarłych wojowników podlegała jej władzy. Miała prawo do
wybrania najdzielniejszych żołnierzy, którzy polegli i wysłania ich do swej
idyllicznej krainy Folkvang, aby wypoczęli po ciężkim życiu. Była niezwykle
piękna, posiadała wóz ciągnięty przez dwa białe koty, a na ramiona zakładała
płaszcz z piór sokolich. Nawet Odyn był kojarzony ze śmiercią i ich
przewodnikiem. Ukazywany był jako wojownik w pełnym rynsztunku dzierżący
włócznię i dosiadający wielkiego ogiera. Prowadził dusze ludzi do Valhalli.
Inną boginią nordycką, która została
związana ze śmiercią, była córka Lokiego – Hel. Według mitów Hel
była olbrzymką, lecz połowa jej ciała śmierdziała zgnilizną. Inni mówią, że od
pasa w górę przypominała człowieka, lecz nogi wyglądały na kościotrupie
kończyny. Jej pracą było przesądzanie o losach danej duszy, która wstępowała do
jej śmiercionośnego królestwa – Niflheimu.
W Finlandii Kalma została
uosobiona ze śmiercią i rozkładem ciała. Jej imię oznacza „smród rozkładających
się zwłok”. Chętnie przesiaduje przy grobach, na cmentarzach. Źródła podają, że
porusza się na kłębie nieprzyjemnej woni.
W fińskiej mitologii Tuoni jest
bogiem podziemi i śmierci. Razem z żoną Tuonetar włada Tuonelą, krainą
umarłych. Jest także ojcem Kalmy oraz innych dzieci (np. bogini chorób,
Kipu-Tytto). Mówi się, że został obleczony żabami i robalami. Również nowo
przybyła dusza zostaje uraczona w bramie Tuoneli dwoma kuflami z tymi
oślizgłymi zwierzętami.
Laima jest jedną z trzech bałtyjskich
bogiń przeznaczenia. Mimo że czasami uosabiana jest ze śmiercią, to nie jest
stricte złą bohaterką mitologii Bałtów. Warto wspomnieć, że kojarzono ją z
narodzinami oraz małżeństwem. Kieruje nowonarodzone dziecko na ścieżkę jego
życia, wyznacza mu cele i drogę, którą musi podążać. Przedstawiano ją jako
starą, zgarbioną kobietę.
Kolejną boginią, która zakorzeniła
się w wierzeniach Bałtów, jest Giltine. To ona jest właściwą
boginią śmierci wśród dawnych Litwinów. Do nieszczęśnika, którego czekał
nieuchronny koniec, przychodziła przyodziana w biel, a na jej ramieniu
siedziała sowa. Zlizywała truciznę z grobów, którą potem zabijała swoje ofiary,
dotykając językiem ich twarzy. Wykonywała rozkazy innych bogów – Patrimpsa,
Dievsa oraz Lamii.
Picullus został mianowany bałtyjskim
bogiem śmierci i świata podziemnego. Według biskupa Warmii jest on jednym z
trzech bogów, którzy byli czczeni w miejscowości Romowe (centrum kultu bóstw
bałtyjskich). Został on przedstawiony jako starzec z białą brodą i spiętymi
włosami. Był niezwykle groźny i łatwo było go rozdrażnić. Nieposłusznych pogan
gonił dniami i nocami, aż w końcu ich zabijał.
Ankou to bóstwo charakterystyczne dla
terenów takich jak Bretania, Normandia czy Kornwalia. W tych kulturach jest on
uosobieniem Śmierci, który kolekcjonuje dusze, a następnie wysyła je do świata
pozaziemskiego. Według niektórych wierzeń jest dzieckiem Adama i Ewy,
pierwszych ludzi na świecie. Większość jednak twierdzi, że Ankou jest
człowiekiem, który jako pierwszy umarł wraz z Nowym Rokiem, a następnie zbiera
innych zmarłych. Przedstawianie Ankou jest przeróżne. Mówi się, że jest to
mężczyzna bądź kościotrup, który otulony jest czarną płachtą, a w ręku trzyma
kosę. Jeszcze inny opis przedstawia bóstwo jako cień o kształcie człowieka ze
starym kapeluszem i kosą, w dłoni dzierży wózek, w którym zbiera dusze. W
Bretanii jednak Ankou ma nieco inny wygląd. Zdaje się, że jest osobą wychudłą,
wysoką i z białymi, skołtunionymi włosami. Czasami jest kościotrupem z głową,
która obraca się o 360 stopni. Wędruje z małym wózkiem i przystaje przy
domostwach, które niedługo nawiedzi śmierć.
Morrigan, celtycka bogini, utożsamiana była
ze śmiercią i wojną. Ona sama uważana była za wojowniczkę, dlatego też w wielu
dziełach artystycznych przedstawiana jest jako piękna kobieta w pełnym
rynsztunku. Potrafi również przemienić się w kruka, dzięki czemu szybuje nad
głowami poległych żołnierzy. Zwana jest także „Królową Umarłych”. To ona
decydowała, który z wojowników odejdzie z pola bitwy bez szwanku, a który
zapłaci życiem. Potrafi również przemienić się w tzw. bean nighe, szkocką
wróżkę, która kojarzyła się z pechem i zapowiedzią śmierci.
W Irlandii rolę bean nighe pełniły banshee,
kobieca zjawa przynosząca śmierć. Banshee mogły pokazywać się tuż przed
śmiercią danej osoby, lecz nie było szans odwrócić losu. Gdy słyszy się na
pogrzebach żałosny lament, oznacza to, że miejsce zostało przez nie nawiedzone.
Ujrzenie banshee oznacza rychłą śmierć, a uprane przez te istoty ubrania także
świadczą o tym, że ktoś niedługo będzie wąchał kwiatki od spodu. Zazwyczaj
banshee są ubrane na biało i mają bardzo długie, niemalże przeźroczyste włosy.
Niektórzy twierdzą, że są piękne, a inni, że zgrzybiałe, lecz w obu wersjach
występuje przymiotnik „przerażające”. To postać pełna kontrastów.
Słowiański Weles głównie
kojarzony jest z bogactwem, przysięgami, sztuką i magią. Niemniej dorzuca swoje
3 grosze w sprawie śmierci. Jest władcą świata zmarłych o nazwie Nawia.
Regularnie wysyłał do świata żywych duchy umarłych jako posłańców. Słowianie
świętowali na jego cześć w czasie zimy, gdy granica między światem
fantastycznym, a realnym była najcieńsza. Nie wiadomo jednakże, jak Słowianie
wyobrażali sobie Welesa. W ogóle niewiele wiemy o wierzeniach dawnych Słowian,
dzisiejsza nauka opiera się głównie na domysłach. Mówi się, że posiadał
rogi, długą brodę, a u jego boku był niedźwiedź.
Bóstwem, które uważane jest za pana
życia i śmierci, jest Flins pochodzący z mitologii
słowiańskiej. Podobno niegdyś koło Szprotawy stał jego posąg – cały ze złota.
Przedstawiano go jako kościotrupa w grubym płaszczu, z długą, zmierzwioną
brodą. W ręku trzymał pęcherz, róg, bądź pochodnię, a na jego ramionach stał
lew. Stanisław Staszic opisując Góry Izerskie wspomniał o tym bóstwie: „Skład
tych gór jest granit i gnejs jednolity, w jednym i drugim kwarc przemaga.
Szczególnie w górze Flins. Nazwisko jej od bożka śmierci u Serbów i
Wendenczyków, który tu z dawnych podań miał mieć kościół.”
Baba Jaga jest utożsamiana z okrutną i
makabryczną śmiercią. Zwabia do swego domu na kurzej nóżce zagubionych w lesie
ludzi, lekko ich przypieka, a następnie pożera. Czasami jednak zadaje sobie
trud zsyłania chorób na większą grupę ludzi (np. wioska czy osada). Wygląda
przerażająco – jest stara, obrzydliwa, niedowidząca, a jedna noga złożona jest
tylko z kości. Przemieszcza się w wielkim moździerzu i wymachuje przy tym
tłuczkiem.
Chyba każdy z nas w dzieciństwie
topił Marzannę, aby pożegnać zimę. Symbolizuje ona nie tylko pożegnanie tej
chłodnej pory roku, ale również śmierć. Kukła, która miała przypominać
Marzannę, wykonana była ze słomy, owijano ją białym prześcieradłem i ozdabiano
kolorowymi wstążkami, koralikami oraz szmatkami. W czasie, gdy Marzanna topiła
się, nie wolno było jej dotknąć, bowiem narażało się na stracenie dłoni, a
nawet całej ręki. Wracając do domu po obrzędzie za nic w świecie nie można się
odwrócić, gdyż grozi to straszliwą chorobą. Natomiast potknięcie bądź upadek
oznaczało, że wyzionie się ducha w ciągu 365 dni.
- Gumiguta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz