wtorek, 21 października 2014

Śmierć w wierzeniach dawnych ludów Europy

Już samo imię Tanatosa nakierowuje nas na makabryczną tematykę, bowiem oznacza ono „śmierć”. Jest on oczywiście grecką personifikacją śmierci oraz jej bogiem. Nie jest on jednak utożsamiany z gwałtownym odejściem, lecz spokojnym „zaśnięciem”. To syn bogini nocy, Nyks, i boga ciemności, Erba. Jego bratem jest sam Hypnos, bóg snu. Niegdyś przedstawiany był jako młodzieniec w wieku 18-20 lat z czarnymi skrzydłami wyrastającymi z umięśnionych pleców. Czasami trzymał w ręku motyla, bowiem słowo to oznacza też duszę. Posiadał również u swego boku miecz jako zapowiedź śmierci, niekiedy przyodziany był w czerń. Np. na obrazie Jeana Simona Berthelemy’ego Tanatos trzyma odwróconą pochodnię, która symbolizuje gasnące w jego rękach życie. Również Malczewski, nasz przedstawiciel symbolizmu, pokusił się o uwiecznienie Tanatosa w cyklu obrazów pt. „Thanatos”. Postać widniejąca na obrazie rzeczywiście posiada czarne skrzydła sięgające ziemi, lecz jest ona kobietą, a nie mężczyzną.

Kery są greckimi boginiami gwałtownej i makabrycznej śmierci. One także były córkami Nyks i siostrami Mojr. W sztuce przedstawiane były jako drapieżne ptaszyska, wiecznie żądne krwi. Rozrywają ciało wielkimi pazurami i dziobami wyposażonymi w ostre zęby. Wypatrują poległych na polach bitew i cały czas krążą nad oddziałami.

Imię Atropos, jednej z Mojr, można przetłumaczyć jako Nieodwracalna. Kojarzona jest z fatum, nieuchronnością losu. Odpowiedzialna jest za zakończenie bytu ludzkiego. Przecina Nić Życia swoimi nożycami, tym samym kończąc żywot danego człowieka. Właśnie tak przedstawia się Atropos – jako młodą kobietę z nożycami i napiętą nicią.

Również Persefona, córka Zeusa i wybranka Hadesa, jest utożsamiana ze śmiercią. Zyskała przydomek Królowej Podziemia. Homer opisuje ją jako majestatyczną i urodziwą władczynię, która wraz z Hadesem sprawuje rządy nad duszami zmarłych. Ukazywana jest jako piękna kobieta, trzymająca w ręku owoc granatu lub pochodnię czy kwiat maku. Jednakże przy tym wydaje się groźna i stanowcza.

W starożytnym Rzymie rolę Tanatosa spełniała bogini Mors. Najczęściej przedstawiana jest jako kobieta o trupiobladej skórze. „Karierę” zrobiła nie w starożytności, ale w średniowieczu, kiedy to często przedstawiano tę postać. Jej imię często widniało na płytach nagrobkowych, co świadczy o tym, że Rzymianie rzeczywiście mieli świadomość, kim była Mors.

Kolejnym rzymskim bóstwem, które wiązano ze śmiercią, był Orkus. Kojarzono go jednak bardziej z demonem, aniżeli bogiem, bowiem karał on ludzi nieprzyjemną i okrutną śmiercią. Łapa Orkusa sięgała najczęściej po kłamców, grzeszników i osoby łamiące przysięgi. Jego korzenie sięgają kultury Etrusków, którzy zamieszkiwali te tereny wcześniej od Rzymian. Przedstawiali go jako włochatego i brodatego olbrzyma z rozdziawioną paszczą.

Jedną z Parek (personifikacje przeznaczenia, odpowiedniki Mojr) była Morta. Oczywiście to ona zarządzała śmiercią i czasem zgonu ludzi. Często zadawała ludziom ból i cierpienie, lecz przedtem czasami ostrzegała przed nieprzyjemnymi czynami. Antonio García Vega przedstawił Mortę jako kostuchę z kosą w ręku na siwym osiołku. Alfreda Agache natomiast uwiecznił na obrazie „Parki” trzy siostry w już podeszłym wieku, nieco wychudzone, które przędą nici.

O dziwo, Freja, nordycka bogini kojarzona z miłością i płodnością, jest również patronką wojny oraz śmierci. Połowa zmarłych wojowników podlegała jej władzy. Miała prawo do wybrania najdzielniejszych żołnierzy, którzy polegli i wysłania ich do swej idyllicznej krainy Folkvang, aby wypoczęli po ciężkim życiu. Była niezwykle piękna, posiadała wóz ciągnięty przez dwa białe koty, a na ramiona zakładała płaszcz z piór sokolich. Nawet Odyn był kojarzony ze śmiercią i ich przewodnikiem. Ukazywany był jako wojownik w pełnym rynsztunku dzierżący włócznię i dosiadający wielkiego ogiera. Prowadził dusze ludzi do Valhalli.

Inną boginią nordycką, która została związana ze śmiercią, była córka Lokiego – Hel. Według mitów Hel była olbrzymką, lecz połowa jej ciała śmierdziała zgnilizną. Inni mówią, że od pasa w górę przypominała człowieka, lecz nogi wyglądały na kościotrupie kończyny. Jej pracą było przesądzanie o losach danej duszy, która wstępowała do jej śmiercionośnego królestwa – Niflheimu.

W Finlandii Kalma została uosobiona ze śmiercią i rozkładem ciała. Jej imię oznacza „smród rozkładających się zwłok”. Chętnie przesiaduje przy grobach, na cmentarzach. Źródła podają, że porusza się na kłębie nieprzyjemnej woni.

W fińskiej mitologii Tuoni jest bogiem podziemi i śmierci. Razem z żoną Tuonetar włada Tuonelą, krainą umarłych. Jest także ojcem Kalmy oraz innych dzieci (np. bogini chorób, Kipu-Tytto). Mówi się, że został obleczony żabami i robalami. Również nowo przybyła dusza zostaje uraczona w bramie Tuoneli dwoma kuflami z tymi oślizgłymi zwierzętami.

Laima jest jedną z trzech bałtyjskich bogiń przeznaczenia. Mimo że czasami uosabiana jest ze śmiercią, to nie jest stricte złą bohaterką mitologii Bałtów. Warto wspomnieć, że kojarzono ją z narodzinami oraz małżeństwem. Kieruje nowonarodzone dziecko na ścieżkę jego życia, wyznacza mu cele i drogę, którą musi podążać. Przedstawiano ją jako starą, zgarbioną kobietę.

Kolejną boginią, która zakorzeniła się w wierzeniach Bałtów, jest Giltine. To ona jest właściwą boginią śmierci wśród dawnych Litwinów. Do nieszczęśnika, którego czekał nieuchronny koniec, przychodziła przyodziana w biel, a na jej ramieniu siedziała sowa. Zlizywała truciznę z grobów, którą potem zabijała swoje ofiary, dotykając językiem ich twarzy. Wykonywała rozkazy innych bogów – Patrimpsa, Dievsa oraz Lamii.

Picullus został mianowany bałtyjskim bogiem śmierci i świata podziemnego. Według biskupa Warmii jest on jednym z trzech bogów, którzy byli czczeni w miejscowości Romowe (centrum kultu bóstw bałtyjskich). Został on przedstawiony jako starzec z białą brodą i spiętymi włosami. Był niezwykle groźny i łatwo było go rozdrażnić. Nieposłusznych pogan gonił dniami i nocami, aż w końcu ich zabijał.

Ankou to bóstwo charakterystyczne dla terenów takich jak Bretania, Normandia czy Kornwalia. W tych kulturach jest on uosobieniem Śmierci, który kolekcjonuje dusze, a następnie wysyła je do świata pozaziemskiego. Według niektórych wierzeń jest dzieckiem Adama i Ewy, pierwszych ludzi na świecie. Większość jednak twierdzi, że Ankou jest człowiekiem, który jako pierwszy umarł wraz z Nowym Rokiem, a następnie zbiera innych zmarłych. Przedstawianie Ankou jest przeróżne. Mówi się, że jest to mężczyzna bądź kościotrup, który otulony jest czarną płachtą, a w ręku trzyma kosę. Jeszcze inny opis przedstawia bóstwo jako cień o kształcie człowieka ze starym kapeluszem i kosą, w dłoni dzierży wózek, w którym zbiera dusze. W Bretanii jednak Ankou ma nieco inny wygląd. Zdaje się, że jest osobą wychudłą, wysoką i z białymi, skołtunionymi włosami. Czasami jest kościotrupem z głową, która obraca się o 360 stopni. Wędruje z małym wózkiem i przystaje przy domostwach, które niedługo nawiedzi śmierć.

Morrigan, celtycka bogini, utożsamiana była ze śmiercią i wojną. Ona sama uważana była za wojowniczkę, dlatego też w wielu dziełach artystycznych przedstawiana jest jako piękna kobieta w pełnym rynsztunku. Potrafi również przemienić się w kruka, dzięki czemu szybuje nad głowami poległych żołnierzy. Zwana jest także „Królową Umarłych”. To ona decydowała, który z wojowników odejdzie z pola bitwy bez szwanku, a który zapłaci życiem. Potrafi również przemienić się w tzw. bean nighe, szkocką wróżkę, która kojarzyła się z pechem i zapowiedzią śmierci.

W Irlandii rolę bean nighe pełniły banshee, kobieca zjawa przynosząca śmierć. Banshee mogły pokazywać się tuż przed śmiercią danej osoby, lecz nie było szans odwrócić losu. Gdy słyszy się na pogrzebach żałosny lament, oznacza to, że miejsce zostało przez nie nawiedzone. Ujrzenie banshee oznacza rychłą śmierć, a uprane przez te istoty ubrania także świadczą o tym, że ktoś niedługo będzie wąchał kwiatki od spodu. Zazwyczaj banshee są ubrane na biało i mają bardzo długie, niemalże przeźroczyste włosy. Niektórzy twierdzą, że są piękne, a inni, że zgrzybiałe, lecz w obu wersjach występuje przymiotnik „przerażające”. To postać pełna kontrastów.

Słowiański Weles głównie kojarzony jest z bogactwem, przysięgami, sztuką i magią. Niemniej dorzuca swoje 3 grosze w sprawie śmierci. Jest władcą świata zmarłych o nazwie Nawia. Regularnie wysyłał do świata żywych duchy umarłych jako posłańców. Słowianie świętowali na jego cześć w czasie zimy, gdy granica między światem fantastycznym, a realnym była najcieńsza. Nie wiadomo jednakże, jak Słowianie wyobrażali sobie Welesa. W ogóle niewiele wiemy o wierzeniach dawnych Słowian, dzisiejsza nauka opiera się głównie na domysłach.  Mówi się, że posiadał rogi, długą brodę, a u jego boku był niedźwiedź.

Bóstwem, które uważane jest za pana życia i śmierci, jest Flins pochodzący z mitologii słowiańskiej. Podobno niegdyś koło Szprotawy stał jego posąg – cały ze złota. Przedstawiano go jako kościotrupa w grubym płaszczu, z długą, zmierzwioną brodą. W ręku trzymał pęcherz, róg, bądź pochodnię, a na jego ramionach stał lew. Stanisław Staszic opisując Góry Izerskie wspomniał o tym bóstwie: „Skład tych gór jest granit i gnejs jednolity, w jednym i drugim kwarc przemaga. Szczególnie w górze Flins. Nazwisko jej od bożka śmierci u Serbów i Wendenczyków, który tu z dawnych podań miał mieć kościół.”

Baba Jaga jest utożsamiana z okrutną i makabryczną śmiercią. Zwabia do swego domu na kurzej nóżce zagubionych w lesie ludzi, lekko ich przypieka, a następnie pożera. Czasami jednak zadaje sobie trud zsyłania chorób na większą grupę ludzi (np. wioska czy osada). Wygląda przerażająco – jest stara, obrzydliwa, niedowidząca, a jedna noga złożona jest tylko z kości. Przemieszcza się w wielkim moździerzu i wymachuje przy tym tłuczkiem.
Chyba każdy z nas w dzieciństwie topił Marzannę, aby pożegnać zimę. Symbolizuje ona nie tylko pożegnanie tej chłodnej pory roku, ale również śmierć. Kukła, która miała przypominać Marzannę, wykonana była ze słomy, owijano ją białym prześcieradłem i ozdabiano kolorowymi wstążkami, koralikami oraz szmatkami. W czasie, gdy Marzanna topiła się, nie wolno było jej dotknąć, bowiem narażało się na stracenie dłoni, a nawet całej ręki. Wracając do domu po obrzędzie za nic w świecie nie można się odwrócić, gdyż grozi to straszliwą chorobą. Natomiast potknięcie bądź upadek oznaczało, że wyzionie się ducha w ciągu 365 dni. 

- Gumiguta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka