Anioły – jednostki zacne, mocne, szybkie i przyjemne w użytkowaniu. Archanioły – jak wyżej, ale są dużo niebezpieczniejsze. Greg Fulton, jeden z autorów Heroes III, kiedyś wypowiedział się na temat tych stworzeń. Rzucił krótkim hasłem, że lepiej nie wiedzieć o ich prawdziwym pochodzeniu. Nietrudno domyślić się, że do słodkich, tłuściutkich cherubinków z okresu barokowego nie należą. No i poszły teorie spiskowe w świat… Twory magiczne, wysłannicy Starożytnych, mutanty, androidy albo nawet cyborgi – cholera wie. Anioły i archanioły służą w armii Erathii i Bracady oraz robią za straż w podniebnym mieście Celeste. Na polu walki zaś ich niezbyt pozytywne podejście do diabłów czasem się przydaje, bo wybijają je z prędkością światła. Również podnoszenie morale to całkiem niezła umiejętność, a już totalnym kosmosem jest możliwość wskrzeszenia przyjaznych jednostek. Żyć, nie umierać!
No co tu dużo mówić, kocham Bastion jak własne dziecko. Moimi pupilami były szare elfy. Leśne elfy jak to podstawowi strzelcy – strzelają raz i tyle, szału nie ma. Z szarymi jest nieco inaczej, bo strzelają dwukrotnie podczas jednej rundy, więc progres został zarejestrowany. No i to chyba tyle, jeśli chodzi o ich umiejętności, ale, przepraszam bardzo, to są ELFY, a ja za dzieciaka miałam świra na ich punkcie (w tym momencie chciałabym serdecznie pozdrowić mamę i tatę, którzy puszczali mi na video, a potem DVD LOTRa). I jak to zwykle bywa między ludźmi, a elfami – wiecznie się leją po kątach, wyzywają na solówki i robią ustawki. A czemu tak? Wszystko przez sporną ziemię w okolicach miasta Harmondale. O nie toczyły się niegdyś wojny drzewne. Przed dodatkiem „Armageddon's Blade” w końcu obie rasy dochodzą do porozumienia, a miasta AvLee i Erathia już nie wysyłają na siebie wojsk. W Lesie Tulareańskim znajduje się elfia stolica, Pierpoint. Niektórzy twierdzą, że gdy Gelu otrzymał Ostrze Armagedonu, przejął władzę nad elfim królestwem, lecz nie zostało to do tej pory potwierdzone.
Przeraza, no piękna nazwa. Jest to dziewucha z sześcioma rękoma i wężowym ogonem zamiast nóg. I jakaś taka blada cały czas… W każdym razie jest całkiem szybka jak na swój podstawowy poziom, a i kontratak potrafi zatrzymać, jak się jej zachce. Zaawansowaną formą tej jednostki jest skorpena, która wywija sześcioma zakrzywionymi mieczami i cała oblepiona jest złotymi ozdobami. Tak samo jak poprzedniczka, powstrzymuje kontratak, ale jest szybsza i zadaje więcej obrażeń. Lubiłam te jednostki także dlatego, że potrafiły atakować swoich wrogów naokoło. Żyją w gniazdach, są istotami stadnymi i, co oczywiście widać na pierwszy rzut oka, potrafią posługiwać się bronią białą oraz mówić. Nikt natomiast nie wie, jak się rozmnażają. Czy ich domeną jest jajorodność, czy też żyworodność… Ja natomiast uważam, że twórcy gry po prostu mieli gdzieś takie niuanse.
W Inferno mieszkają niezbyt okazałe jednostki, czyli czarci lordowie. Zadają jakieś obrażenia, ale nie tak wielkie, jak można by było spodziewać się po jednostkach tego poziomu, nie są specjalnie wytrzymałe, jedynie szybkością mogą coś zdziałać. Zabawa natomiast zaczyna się, gdy pół twojej armii pójdzie w zapomnienie, a czarci lordowie wciąż będą cierpliwie czekać na swoją kolej. I wtedy nie zawahają się oni użyć przydatnej umiejętności, jaką jest przywoływanie demonów z ciał umarłych. Jest ciekawie, bo czasem może to obrócić przebieg bitwy o 180 stopni. Polecam serdecznie, Gumiguta.
Nie umiałam grać Nekropolią. Mając 8-9 lat wiedziałam jedynie jak zarobić szybko hajs i jakich jednostek nie ruszać. Wybierając Nekropolię nie bardzo wiedziałam, co z nią począć. Kościeje i Zombi jakieś dziwne, Upiorne Smoki nawet ogniem nie zieją… Ale było światełko w tunelu w postaci Upiornego Rycerza. Na czarnym koniu jakiś tam hetman na polu bitwy i dosłownie kosi wszystkich naokoło. Nieumarła jednostka potrafi przekląć wrogów, ale, co najważniejsze, zadać tzw. uderzenie śmierci. Jak rypnie tym swoim mieczykiem z maksymalną siłą, to nawet sporej ilości jednostka może zostać doszczętnie zniszczona. Cholerstwo jest mocne, ale, jak to z nieumartymi bywa, morale mogą gwałtownie spaść, jeśli ma się armię z innego miasta.
Kościane i upiorne smoki, tak jak mówiłam, nie zieją ogniem, więc dla dzieciaka było to oczywiste, że to kupa kości jest, nie smok. Ale ta kupa kości dawała radę na polu bitwy, chociażby dlatego, że już na wejściu dawała kopa w tyłek wrogim jednostkom – -1 do morale przeciwnika. Kolejną ciekawą i bardzo rzadką umiejętnością jest postarzanie ofiary. Z tego co pamiętam, to dzięki temu co rundę „zarażona” jednostka traci punkty wytrzymałości. Jednak umysł dziecka miał trochę racji, bo te kreatury nie są smokami z krwi i kości, ale powstały na skutek eksperymentu. Podobno są mało inteligentne i całkowicie zależne od nekromantów. Czasami mylone są z drakoliczami, smokami, które postanowiły wywinąć się śmierci. Kościane i upiorne smoki mieszkały kiedyś w Deyji i Shadowspire.
Mantikora, taki kotek z błoniastymi skrzydełkami. Aha, i z ogonem skorpiona. Chimera, to samo, ale spiekła się na słońcu i teraz jest czerwona. Olejmy mantikorę (przepraszam cię najmocniej), zajmijmy się zaawansowaną formą, która jest bardzo ciekawa. Jest to jedna z niewielu jednostek tego poziomu, które latają, a co za tym idzie są piekielne szybkie. Nie zadaje wielkich obrażeń, ale nadrabia umiejętnością paraliżowania wrogów. I kiedy uziemienie wroga jest średnio przydatne przy jednostkach dalekosiężnych, to paraliż jest wtedy jak najbardziej na miejscu. Dzięki temu nawet strzelcy o dużej ilości jednostek nie będą nam zagrażali przez jakiś czas.
A teraz podium! Zaczynamy od trzeciego miejsca, zatem od kryształowego rdzawego smoka. W oficjalnym opisie czytamy, że „pluje kwasem”. No fajnie, plują i co z tego? A to, że jak ci charkną na odległość, to obrażenia są pokaźne. Szybki jak cholera, więc nawet nie ma gdzie uciec, a 750 wytrzymałości również nie pomaga w pokonaniu tego przeciwnika. Jeśli chce się go mieć w swoich szeregach trzeba brać poprawkę na to, że jego przyrost to zaledwie 1 na tydzień, a zabulić za niego trzeba nie tylko złotem, ale tez siarką. No drogie to, ale przydatne w większych ilościach.
Drugie miejsce zarezerwowane jest dla kryształowego smoka, jedynego nielotnego smoczego gada w Heroes III. Jest szybszy, wytrzymalszy, silniejszy i odporniejszy od poprzednika, ale przyrost pozostaje nadal na 1. Tym razem trzeba za niego zapłacić złotem i kryształem, ale w jakiś sposób próbuje nam zrekompensować straty, regenerując ten surowiec. Kampania Dracona daje nam wskazówki na to, że te smoki powstają z minerałów. Jednak w dodatku Heroes Chronicles: Szarża Smoków" elf Aspen twierdzi, że tworzone one są ze sproszkowanych kości innych smoków, przy czym ta pierwsza koncepcja jest dużo bardziej prawdopodobna. Podobno nie są też w żaden sposób świadome oraz samodzielne, co odróżnia je od swoich pobratymców.
A na koniec kreatura, którą kocham, lecz ona wciąż się do mnie nie chce przekonać. Mowa o sławetnych błękitnych smokach, które sieją postrach w całym uniwersum Heroes III. Ich przydatną umiejętnością jest wzbudzanie strachu, dzięki czemu inne jednostki nie są w stanie zaatakować i stoją jak wryte. Błękitny smok nie dość, że jest ładny, to jeszcze jest najpotężniejszą jednostką „heroesów”. Nawet jedna taka istota nie jest łatwa do pokonania. Ma w końcu aż 1000 punktów wytrzymałości, 50 obrony, a obrażenia dochodzą do 80 punktów. Są też najszybszymi stworzeniami i… najdroższymi 30000 sztuk złota oraz 20 sztuk rtęci to bagatelna suma, jeśli nie ma się zapasu i kilku kopalni. Jednak mimo wszystko błękitne smoki są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych jednostek w Heroes III.
- Gumiguta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz