piątek, 18 marca 2016

Trylogia Prochowych Magów, tom 3 - Jesienna Republika - recenzja

Autor: Brian McClellan 
Tytuł: Trylogia Prochowych Magów, tom 3: Jesienna Republika
 
Fabuła 8/10
 
Marszałem Tamas wraca do stolicy, która po raz pierwszy w historii jest zajęta przez wrogie wojska. Inspektor Adamat porywa się na szaleństwo, ruszając na front by aresztować generał Ket. Z pomocą Uprzywilejowanego Borbadora usiłuje także odnaleźć syna. Taniel wraz z Ka-Poel uciekają przed oddziałem, który wysłał na nich generał Hilanska. Jeśli do tego dojdzie i bóg Kresimir, którego uwięziła magia Ka-Poel, zostanie uwolniony, to zmiecie z powierzchni ziemi całe Adro. To zaledwie początek ostatniego tomu tej niezwykłej serii, później czeka nas jeszcze więcej zdrad, bitew, polityki, magii i nieoczekiwanych zwrotów akcji, przez które oderwanie się od lektury jest praktycznie niemożliwe, nawet jeśli nie dzięki fabule, to postacią bądź niezwykłemu uniwersum, które w przejawie swojego geniuszu wykreował McClellan. Jeśli ktoś nie miał z nim prędzej do czynienia, to wytłumaczę chociaż jak działa tutaj magia. Mamy trzy główne grupy ludzi, którzy mają z nią do czynienia. Najpotężniejsi są Uprzywilejowani, za pomocą magicznych rękawic sięgający do Nieświata, by przywoływać stamtąd magię. Potrafią między innymi władać żywiołami. Drugą grupą są prochowi magowie, czyli ludzie, którzy zyskują nadludzką siłę i szybkość po spożyciu prochu. Potrafią też kontrolować trajektorię lotu kuli, by trafiała celniej niż normalnie, oraz doprowadzać do eksplozji proch z pewnego dystansu. Może wydają się oni dziwni, ale jak najbardziej pasują do tego świata, w którym magia miesza się z technologią. Trzecią grupą są Zdolni, czyli ludzie obdarzeni pojedynczą magiczną zdolnością. Adamat na przykład ma perfekcyjną pamięć, a Olem nie musi w ogóle spać.
 
 
Postacie 9/10
 
Mamy tu ową wielowymiarowość, którą tak lubię. Nikogo nie da się określić jednym słowem. Bohaterowie twardzi i poświęcający się dla ojczyzny są w stanie rzucić wszystko w cholerę, by ratować członków własnej rodziny. Bywają aroganccy, zatwardziali i przesadnie dumni, choć nie brakuje im troski do tych, których kochają. Często muszą odnaleźć się w zupełnie nowych sytuacjach, do których doprowadził ich ten trudny czas wojny. Nie jest to książka psychologiczna, arcydzieło, na które patrzymy z wytrzeszczonymi oczami i rozdziawioną buzią, ale nie ma co narzekać, gdyż ma ona w sobie dokładnie to, czego czytelnik może wymagać od dobrej książki.
 
 
Styl 9/10
 
Dobry trzecioosobowy styl narracji, bez przesadnej ilości opisów i z masą dialogów, czyli to, co lubię najbardziej. Czyta się to naprawdę świetnie, a wziąwszy pod uwagę fabułę wypada jeszcze lepiej. Bohaterowie z reguły są od siebie oddaleni, więc miejsce akcji często się zmienia, a McClellan upodobał sobie kończenie rozdziału tak, że bardzo chce poznać się ciąg dalszy, a na początku następnego przenosi nas na drugi koniec świata, co może doprowadzić czytelnika do szału, ale z drugiej strony zmusza go do kontynuowania lektury, dopóki ta się nie skończy, a koniec jest moim zdaniem bardzo dobry, zdecydowanie nie ma na co narzekać, gdyż ta trylogia zakończyła się w sposób, na który zdecydowanie zasłużyła.
 
 
Ocena końcowa 9/10
 
Jest to jedna z najlepszych książek, które miał okazję ostatnimi czasy czytać. Zdecydowanie polecam ją każdemu fanowi fantasy, poprzednie dwa tomy, rzecz jasna, także.
 
-Harry
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka