poniedziałek, 5 grudnia 2016

FIKCYJNE RELIGIE #4

Dzisiaj przeniesiemy się do świata gier (i, w pewnym stopniu, książek). Gry często są traktowane jako coś gorszego. Wiele osób patrzy na graczy znacznie mniej przychylnie niż na miłośników książek. Wciąż obecne jest przekonanie, że na komputerze lub konsoli możemy odpalić tylko strzelanki i wyścigówki, oczywiście zupełnie pozbawione fabuły bądź postaci.
 
W rzeczywistości, chociaż oczywiście nadal na rynku mamy gry polegające na strzelaniu do bezimiennych wrogów bądź skręcaniu na torze wyścigowym, to ogromną popularność zyskały gry mające fabułę. Główny wątek, akcje poboczne, szczegółowe, pełne zakamarków mapy, bogactwo kulturowe i społeczne... Obecnie przenoszenie się do świata gier to przenoszenie się także do innego świata. Czasami do średniowiecza ze smokami w bonusie, czasami do podwodnej krainy, czasami w odległą przyszłość.
Podczas rozgrywki nie tylko siekamy mieczem przeciwników i potwory, nie tylko zmieniamy zombie w durszlaki - mamy fabułę, mamy wątki główne i poboczne. Przyjaźnimy się z jednymi, walczymy z drugimi, romansujemy z trzecimi. W grach, podobnie jak w literaturze i filmach, mamy dużo motywów. Pojawiają się także religie i sekty. 
 
Zacznijmy od postapokalipsy. Bez wątpienia jedną z najsłynniejszych serii gier na świecie jest Fallout. W Fallout 3 oraz Fallout 4 pojawia się zgrupowanie zwane jako Dzieci Atomu. Jest to organizacja znajdująca się w Megatonie, miejscowości nieprzypadkowej, gdyż założonej tuż przy atomowym niewypale. Dzieci Atomu są sektą czczącą tę bombę. Na co dzień nikomu nie zagrażają, chociaż mogą obawy wzbudzać założenia kultu, np.: Wielka Wojna, wydarzenie, w wyniku którego świat uległ zniszczeniu, zostaje poddana niemal sakralizacji. Dzieci Atomu to aktywna grupa, mająca swoje obrzędy. Podczas gry można dostrzec modlących się ludzi. Nie bez znaczenia pozostaje przywódca sekty, Spowiednik Cromwell, który wygłasza kazania. 
 
Fallout nie jest jednak jedyną serią postapo, w której występuje fikcyjna religia. W tym przypadku wiara nie jest tak oczywista, za to odgrywa bardzo dużą rolę. Mowa o serii S.T.A.L.K.E.R. Już w pierwszej części gry (Cień Czarnobyla) mamy do czynienia z obiektem kultu frakcji - Kryształem Monolitu. Jego wyznawcy głoszą, iż to obiekt z kosmosu, posiadający niewyobrażalnie wielką moc. Potrafi spełnić każde życzenie, dlatego powinien zostać chroniony przed innymi. 
 
W rzeczywistości Kryształ to dzieło twórców projektu "Świadomość-Z". Za pomocą iluzji pozbywa się tych, którzy do niego docierają. Spotkanie z nim nigdy nie kończy się dobrze. Przykładem może być Doktor, który poprosił Monolit o możliwość pomagania każdej żywej istocie, jednak w wyniku tego przestał rozróżniać ludzi i mutanty. Główny bohater gry ma pięć możliwych zakończeń związanych z Kryształem. Nieważne, czy jego życzenie będzie egoistyczne, czy mające dobre intencje - pragnienia nie zostają spełnione, a postać cierpi - czy to zostanie przysypany przez dach, czy to zmienia się w metalową figurę. Ciekawy jest skutek życzenia "Chcę rządzić światem". Po wypowiedzeniu tych słów bohater ginie, a jego duch, czy też świadomość, trafia do wnętrza Kryształu. Czyżby Monolit - choćby tylko w swoim mniemaniu - miał zdolność władania światem? 
 
Jak się okazuje, ta fikcyjna religia jest nieprawdziwa nawet w świecie gry. Obiekt kultu nie przywędrował do Zony z kosmosu ani nie spełnia życzeń. To projekt naukowy. Wierzący w Kryształ z kosmosu monolitowcy nie znają prawdy o swoim bóstwie, dzięki czemu twórcy dzieła mogą posługiwać się nimi w celu ochrony.
 
 
 ~ Azrael

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka