Ameryka Południowa to przede
wszystkim Aztekowie, Inkowie i Majowie. Niewiele przetrwało do naszych czasów z
ich mitologii. Zacznijmy od Azteków. Według przypuszczeń Aztekowie
przejęli większość panteonu po podbitych plemionach. Ich ojczystym bóstwem było
Huitzilopochtli, opiekun Azteków, bóg wojny. Jego imię można tłumaczyć, jako „
Koliber Południa”. Jego matką była Coatlicue, która zaszła w ciążę dzięki kuli
puchu, która spadła z nieba, a potem bogini włożyła ją sobie pod sukienkę.
Zazdrosna, jak i oburzona jego siostra, zabiła matkę, obcinając jej głowę, lecz
tuż przed śmiercią bogini wydała na świat w pełni uzbrojonego Huitzilopochtla,
który pomścił matkę. Składano mu ludzkie ofiary, ich krew dawała mu siłę, by
codziennie przemierzać horyzont, co wiąże się z jego opieką nad słońcem.
Podczas dorocznego święta ku jego czci, Panquetzaliztli, przegranych składano w
ofierze. Po okresie suszy w XV w. Aztekowie prowadzili specjalne wojny, by
pojmać jeńców i złożyć ich w ofierze, dzięki której spadnie deszcz.
Każdego człowieka zastanawia
stworzenie świata, więc warto wspomnieć, jak to się odbyło u Azteków. Według
nich istnieje 13 poziomów nieba w których niepodzielnie sprawują władze Pani i
Pan Dwoistości Mieli oni czterech synów, każdy z nich odpowiadał za jedną z
stron świata. Następnie zjawili się bogowie płodności. Tworzyli i niszczyli
światy, w nieustającej walce ciemności z jasnością. Podobno zdążyli powołać aż
pięć światów, zwanych słońcami. Każdemu światu dowodził konkretny bóg, ziemię
zamieszkiwała odmienna rasa ludzi, którzy byli uśmiercani lub zamieniali się w
jakieś zwierzę. Najpierw powstały
„Cztery Jaguary”. Żyli wówczas sami giganci. Ten świat istniał przez 676, kiedy
to jaguary pożarły ziemię. Dzięki tej katastrofie powstał świat „ Czterech
Wiatrów” Mściwy bóg Tezcatlipoca pozamieniał ludzi w małpy, a huraganom nakazał
zniszczyć ziemię. Trzecim z kolei były „Cztery Deszcze ”Ziemię zniszczył
ognisty deszcz, a ludzie pozamieniali się w motyle, psy i indyki. Ostatnim były „Cztery Wody”, i jak nazwa
wskazuje, można przypuszczać, że koniec był związany z jakimś wodnym kataklizmem.
I owszem, nastąpiła wielka powódź, a ludzie zmienili się w ryby.
Tezcatlipoca i Quetzalcoatl odwiecznie walczący ze sobą bogowie, przeobrazili się w ogromne drzewa. Najpewniejsza wersja mówi, że stworzyli właściwa ziemię, zabijając potwora morskiego. Ziemia była pusta i spowita mrokiem. Bogowie decydują się na zejście do podziemi, by wykraść szczątki ludzi poległych w powodzi. Oszukują boga śmierci, po czym zbierają łupy do tajemniczego miejsca Tamoanchan, gdzie mielą kości i dodając do nich swoją krew, powołują do życia Azteków. Pozostaje tylko kwestia słońca. Bogowie ustalają, że dwóch z nich musi podać się całopaleniu. Nanahuatzin rzuca się w ogień, stając słońce. Drugi, lękliwy Tecuciztecatl zostaje księżycem.
Najmocniej kojarzymy z cywilizacją południowych Indian, ludzkie ofiary. Ludzka krew miała magiczne właściwości. Karmiono nią bogów, głównie słońca. Przede wszystkim składano jeńców wojennych, których pozyskiwano na tzw. wojnach kwietnych. Dusze tych ludzi, trafiały do raju, zwanego Tlaloca. Bogowie deszczu żądali ofiar z dzieci.
Bóstwo należące do wielkiej trójki to Quetzalcoatl. „Wążo kryty piórami”. Dobrotliwy bóg wody i wiatru. Wielki nauczyciel ludzkości. Nauczył ludzi wszelkiego rzemiosła. Podarował Aztekom kukurydzę. Roznosił światłość i kierował biała magią. Najprawdopodobniej jego wizerunek przyczynił się do zagłady Azteków. Przedstawiany jako mężczyzna o białej skórze i niebieskich oczach. Europejczycy zostali wzięci za wcielenie tego bóstwa. Oprócz wyglądu, Aztekowie kierowali się legendą, iż Quetzalcoatl powróci ze wschodu.
Teraz przejdziemy do Majów. Według nich pierwsi ludzie, ulepieni z gliny i słomy nie potrafili oddawać czci bogom, wiec ci zesłali na nich potop. Niedobitki przekształciły się w małpy. Podobnie, jak u Azteków, dobrym pomysłem było stworzenie człowieka z kukurydzy i krwi. Ale bardziej ciekawy jest koniec świata. Ten mit jest związany z stworzenie świata u Azteków. Ponieważ Majowie wierzyli, że ziemia zostanie zniszczona czterokrotnie. Pierwszy świat zamieszkiwały karły, które wzniosły olbrzymie miasta. Ich świat zniszczyło słońce, niektórym karłom udało się schronić w jaskiniach i żyją aż po dzień dzisiejszy.Za drugim razem świat zaludniali grzesznicy, których uśmiercił wiatr. Trzeci świat zatopił wielki potop. A czwarte zniszczenie nastąpi. Zostanie ono dokonana przez jaguary, które wyjdą z puszczy, rozszarpią wszystkie świętości. Do dzisiaj czarownicy plemienny przedstawiają taki koniec świata.
Na koniec trzeba wspomnieć o
Wirakoczy, który przyczynił się do zagłady Inków. Był bogiem morza, dlatego
wierzono, że przybędzie z wody. Co najważniejsze, ukazywano go jako starszego,
brodatego i białego mężczyznę. Kiedy konkwistadorzy przybyli uznano ich za
Wirakoczę, więc nie próbowano walczyć, a Hiszpanów chętnie przyjmowano. W końcu
Indianie zrozumieli, że biały człowiek wcale nie jest bogiem, a raczej
przeciwnością dobrotliwego Wirakoczy.
- Sonia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz