niedziela, 17 sierpnia 2014

Mityczne Krainy

Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, jeśli mowa o mitycznych krainach, jest bezsprzecznie Atlantyda. Nikomu nie musze tłumaczyć pojęcia. Legendarne, zatopione miasto po raz pierwszy wspomniana przez Platona, który ukazał wizję idealnej społeczności ponad IV wieki p.n.e. Podobno spisał tylko ustnie przekazywaną informację. Sceptycy sądzą, że posłużył się Atlantydą, by uargumentować własny obraz perfekcyjnego państwa. Jeśli chodzi o Grecję, to według podań Atlantydę poświęcono Posejdonowi, a sami Atlantydzi byli jego potomkami. Wysoko rozwinięta cywilizacja nie miała za wielu problemów, przez pewien czas zajmowała się podbijaniem sąsiednich krain, aż przeszkodził w tym straszliwy kataklizm. Platon bardzo dokładnie opisał mityczną krainę. Wyspę podzielił na dziesięć prowincji. Ziemia była zasobna w wszelkie surowce. Oczywiście panował ustrój demokratyczny, do tego stopnia, że mężczyźni  i kobiety mieli równe prawa, co w tamtych czasach, nawet w Grecji stanowiło niesamowitą sensację. W samym centrum znajdował się wspaniała świątynia, poświęcona Posejdonowi, a wewnątrz iskrzył się złoty posąg boga. Korzystano z nieznanej energii. Wyprowadzona hipotezy, że były to dziwne kryształy albo energia geotermiczna wulkanu. Z kolei wulkan mógł doprowadzić do zniszczenia wyspy. Ląd zatonął w ciągu jednej doby. Jedna teoria dotyczy ogniowych kryształów, które wymknęły się spod kontroli albo wpadły w niepowołane ręce. Często powtarzana wersja mówi o karze bogów, obrażonych zuchwałością Atlantydów.
Chociaż panowała demokracja, na czele stał król, którym najpierw był Atlas. Według innego przekazu na dziesięć prowincji przypadało dziesięć władców.

Z Grecji przechodzimy do Słowian. Wyraj to kraina zmarłych, znajdujący się za wielkimi wodami, na końcu Mlecznej Drogi. To do niego udają się dusze zmarłych w postaci ptaków. Słowianie utożsamiali powracające na wiosnę, a odlatującymi na zimę ptakami. Owe ptaki obsiadywały Drzewo Kosmiczne. Inna wersja mówi, że Wyraj było wiecznie zielonym pastwiskiem, do którego ptakii węże zimowały. Niezależnie od wersji, opiekunem krainy zmarłych był Wales, również przedstawiany jako ogromny, drapieżny ptak. Dusza niekoniecznie musi trafiać do Wyraju na wieczność. Może powrócić za sprawą bociana. Potem oddzielono Wyraj, który stał się światem podziemnym, od Nawi, podniebnego świata.

Z odkryciami geograficznymi nieoderwanie wiąże się napływowych kultur. Mit wypełniający głowy młodych, ukazywał krainy pełne złota. Jedną z nich było El Dorado. Umiejscowione w Ameryce Południowej miało być krainą ze złota, w dosłownym znaczeniu. Co prawda istniały kopalnie złota na tych terenach, ale Indianie inaczej pojmowali jego wartość. Wszystko zaczęło się od wieści o niesamowitym rytuale. Wodza jednego z plemion oblepiona raz do roku złotym pyłem. Od tego aż do teraz mit miasta ze złota jest podejmowany przez kolejne pokolenia. Karol V oddał ziemię, na którym umiejscawiano El Dorado, by spłacić ogromne długi.

Mniej znaną, a również bardzo ciekawą krainą jest Agartha. Pod pewnymi względami jej mit jest podobny do Atlantydy. Wysoko rozwinięta cywilizacja żyjąca w podziemnym świecie. Znalazła się tam za sprawą klęski. Pod wszelkimi względami przewyższają ludzkość chodzącą po ziemi, min. dzięki kosmicznej energii Vril. Oczywiście panuje tam wieczne szczęście, niczego nie brakuje. Aby tam wejść należało odnaleźć jedno z niewielu wejść, które podobno znajdowały się w Azji, przede wszystkim w Tybecie. Agartha zyskała na popularności za sprawą Hitlera, który był nią żywo zainteresowany. Wysłał kilka ekspedycji do Tybetu. Ale skąd się ona w ogóle wzięła?
Od starożytności panowało przekonanie, że środek ziemi jest pusty i można się do niego dostać. Niektóre Towarzystwa okultystyczne wciąż propagują tego rodzaju myślenie.

Warto wspomnieć o Arkadii, która jako tako nie pochodzi z żadnej konkretnie mitologii, jest po prostu wyobrażeniem artystów, przede wszystkim poetów. Kraina, jak poprzednie, miodem i mlekiem płynąca. Zależnie od epoki, Arkadia oznaczała coś innego. Była po prostu odzwierciedleniem marzeń ówczesnych ludzi. Jedni poszukiwali w niej pokoju, inni domowego zacisza. Jest jednym z najczęściej powielanych toposów.

Znowu wracamy na słowiańskie tereny. Winetę uznawano za mityczny port u ujścia Odry, gdzieś na wyspie Wolin. Bogaty gród utrzymywał się handlu. Wówczas był największym tego rodzaju miejscem na świecie. Niestety niewiele jest dowodów potwierdzającym istnienie tego grodu. Został podobno zniszczony przez najazd króla norweskiego ok. XI w. n.e. Legenda podaje, że Winetę pochłonął morski potwór, który od czasu do czasu wypluwa miasto. Za sprawą chrystianizacji pojawiło się podanie, że miasto zostało za karę zburzone.

Avalon występował u Celtów. Był, podobnie jak Wyraj, krainą zmarłych. Nazywany inaczej Ziemią Kobiet lub Wyspą Jabłek od patronującej bogini Epony. Panowała tam wieczna wiosna, niczego nie ubywało. Trafiali tam głównie zasłużeni wojownicy. Dlatego to kobiety opiekują się wyspą i przybyłymi. Jedna z legend głosi, że w Avalon został zakopany Święty Grall.

I ostatnia na dziś Lemuria. Znowu mamy coś zatopionego, lecz już nie pojedyncza wyspę, a cały kontynent. Nazwę już tłumaczę. Chodzi o lemury, które zamieszkują wyłącznie Madagaskar, lecz skamieliny ich przodków można odnaleźć w Afryce, stąd darwiniści tłumaczyli istnienie zaginionego kontynentu, który łączył wyspę z drugim kontynentem. Lemuria również tłumaczyła brak pozostałości po „brakującym ogniwie” miedzy małpą a człowiekiem. Dzięki Helenie Bławatskiej, która twierdziła, że miała wizję w której ujrzała Księgę Dzyan od której wszystko się zaczęło.

- Sonia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka