Jaśniejąca kobieca postać, nieprzeciętnej urody, odziana w białe,
powiewające szaty.
Tak, mowa o Białych Damach.
Jest to jeden z najbardziej popularnych duchów, nie tylko w
Polsce, ale i we Francji, Niemczech czy Anglii (choć tutaj zazwyczaj mają one
nieco inny charakter, a w ich dłoniach zawsze można zauważyć kielich wypełniony
trucizną). Zazwyczaj są to szlachcianki, dla których los nie był zbyt łaskawy,
bowiem zginęły w tragiczny sposób, lub też zostały zamordowane. Choć, rzecz jasna
są i wyjątki od tej reguły. Biały kolor ich szaty ma oznaczać niewinność i czystość
ich serc.
Biała Dama z Kórnika
Czyli Teofilia Działyńska (Szołdrska-Potulicka).
Dość skandaliczna szlachcianka, która dwa razy wyszła za
mąż. Drugie małżeństwo zakończyła rozwodem, słynęła z licznych kochanków ale
też z oddania swoim włościom. Samodzielnie doprowadziła Kórnik i pobliski Bnin
do rozkwitu, budując drogi, tamy na jeziorze, młyny i wiatraki. Wprowadziła
czynsze dzierżawne zamiast danin i pańszczyzny. Zadbała nie tylko o gospodarkę
swojego „małego królestwa” ale też o jego kulturę. Po śmierci w 1790 roku nie opuściła swojego
ukochanego zamku. Jej dusza zachowała się w obrazie tam wiszącym. Legenda
głosi, że nocami schodzi z portretu i idzie do parku, gdzie czeka na nią
tajemniczy jeździec. Wędrują razem do świtu, a gdy pierwszy kur zapieje -
znikają.
Druga dama, jaką chce wam przedstawić zamieszkuje XIV
wieczny zamek w Bobolicach. Przynosząca szczęście temu kto ją spotka, znana
jest nie z jednej, a kilku legend.
Nikt już nie pamięta jej imienia, jednak o niej samej
zapomnieć się nie da. Może dlatego, że przypomina o sobie każdej nocy. Kim była
za życia? Młodą dziewczyną, która została wydana za grubo od niej starszego,
sześćdziesięcioletniego hrabiego i właściciela Bobolic. Zamknięci przez samego
hrabiego w wartowni małżonkowie spłodzili trójkę synów, którym hrabina
poświęcała cały swój czas przelewając na nich swą matczyną miłość. Jej
szczęście jednak nie trwało długo. Po śmierci męża, pogrążona w żałobie wdowa straciła
dwójkę młodszych dzieci. Wedle testamentu, majątek dziedziczyły dzieci, lub,
jeśli zginą, żona hrabiego. W momencie gdy została sama ze swym najstarszym
synem Ludwikiem, zazdrośni o przepisany na dziecko w majątek krewni odebrali
jej syna zeznając w sądzie, że podejrzewają ją o umyślne spowodowanie śmierci
dwójki pociech. I tak, ostatnie dziecko zostało jej odebrane. Było to dla niej
tak traumatyczne, iż młoda kobieta odkryła w sobie dar jasnowidzenia, który
okazał się być dla niej śmiertelnie niebezpieczny. Pewnego dnia miała wizję
pozostawionego bez opieki, tonącego w stawie Ludwika. Wizja ta była dla niej
zbyt bolesna. Kobieta straciła straciła przytomność i... już nigdy się nie
obudziła.
Druga legenda opowiada o ciężarnej żebraczce, która w czasie
panującej na tamtejszych terenach ostrej zarazie, zostaje przegoniona z
karczmy. Bezsilna kobieta udała się więc na pobliski zamek z nadzieją
odnalezienia tam schronienie. Kiedy zaraza minęła, ludzie zaczęli wychodzić ze
swych domostw. Kobietę znaleziono niestety martwą z… żywym niemowlęciem przy
boku. Według okolicznych mieszkańców
dziecko przeżyło tylko i wyłącznie dzięki opiekuńczemu duchowi Bladej Pani,
która zajmowała się noworodkiem karmiąc je własną piersią.
Kolejna Biała Dama to Umina z Nidzicy.
Ta wyjątkowa, młoda kobieta za życia była córką Sebastiana
Berzevicy i... księżniczki, która należała do jednego z plemień Inków. Umina w
wieku piętnastu lat wyszła za mąż za młodzieńca z równie świetnej inkaskiej
rodziny, imieniem Tupak Amaru. W roku 1780 w Peru wybuchło powstanie przeciwko
Hiszpanom, a na jego czele stanął krewny Tupaka. Po upadku powstania Umina wraz
z rodziną nie mogła już mieszkać w swje ojczyźnie. Sebastian Berzevicy
postanowił razem z Uminą i jej mężem uciec do Europy, zabierając ze sobą część
legendarnego skarbu Inków, przynależnego z mocy prawa rodzinie Tupaków Amaru.
Ale i w Europie dosięgła ich zemsta Hiszpanów – męża Uminy zasztyletowano w
weneckim zaułku. Na krótko przed jego śmiercią Umina urodziła syna. Stary
Berzevicy postanowił powrócić z Uminą i wnukiem do zamku nad Dunajcem. Jednak i
to nie uchroniło jego ukochanej córki. Po roku na niedzickim dziedzińcu
zasztyletowano Uminę. Aby ocalić wnuka Sebastian kazał go zaadoptować swym
dalekim krewnym Beneszom, przepisując na nich cały majątek. Antoni znał
tajemnicę swego pochodzenia i skarbu Inków. Jednak na łożu śmierci przestrzegał
swych synów, aby nie szukali złota władców Peru, gdyż na skarbach tych ciąży
klątwa. Jednak historia Uminy nie kończy się na jej śmierci. Podobno pochowano
ją pod kaplicą w srebrnej trumnie, a pod całun włożono dokument sporządzony
pismem węzełkowym „kipu”. Niestety pomimo szczegółowych badań nie znaleziono
ani trumny Uminy, ani skarbu. Sama Umina
pojawia się jednak na zamku odziana w białą suknię.
Swoją Białą Damę ma również zamek w Golubiu, a konkretnie jest to Anna Wazówna, zjawa ludziom życzliwa. Pojawia się ona na krużgankach i murach w białej szacie i książęcym diademie na głowie, doglądając nocami swego starostwa. Za życia spędziła w Golubiu wiele lat. Zamek był jej prezentem Annie od brata, króla Polski Zygmunta III Wazy, z krzyżackiej warowni został przebudowany na wspaniałą renesansową rezydencje. Anna uczyniła golubski zamek miejscem spotkań intelektualnej śmietanki tamtych czasów. Założyła w zamku bibliotekę i ogród botaniczny (ponoć właśnie w nim po raz pierwszy na naszych ziemiach wyhodowano tytoń), a także aptekę, w której sama warzyła ziołowe odwary i ucierała maści.
Dla poddanych Anna była dobrą i łaskawą panią, fundowała nawet stypendia dla zdolnych chłopców. Po jej śmierci w roku 1625 zamek podupadł, a później, podczas szwedzkiego potopu, podzielił los wielu polskich kaszteli. Biała Dama z Golubia jest jedynym widmem, które materializuje się co rokuw obecności licznie zaproszonych gości. Dzieje się to gdy odbywa się słynny bal kostiumowy, w ostatnią sobotę karnawału, o północy w drzwiach ukrytych w murze staje Biała Dama i wypija puchar wina podany jej przez aktualnego gospodarza zamku, wznosząc toast na cześć Golubia.
Ostatnią Białą Damą z jaką dzisiaj będziecie mieć
przyjemność jest hrabina Anna Orzelska, uważana za najpiękniejszą kobietę doby
baroku, oraz za najbardziej skandalizującą awanturnicę osiemnastowiecznej
Europy. Nocami Anusia (nazywana tak w Nieborowie) wraz ze swym ukochanym
pieskiem wychodzą z jej obrazu spacerując po pałacu i przynależących do niego
ogrodach. Miejscowi nie boją się jej. Wręcz przeciwnie, nie traktują jej jako
upiora lecz jako dobrego i opiekuńczego ducha pałacu. Niestety, Anusia nie
zawsze była tak lubiana. Historia osądziła ją jako wyuzdaną ladacznicę.
Jaka jest jej historia? Anna Karolina Orzelska, znana też jako Anna Katarzyna Orzelska urodziła się w Warszawie 26 października 1707 roku jako nieślubna córka warszawskiej mieszczki Henryki Rénard, córki francuskiego handlarza win Andreasa Rénarda i co ważniejsze króla Augusta II Sasa. Związek Rénardówny z królem zakończył się wkrótce po narodzinach Anny Katarzyny. Bardzo mało wiadomo o dzieciństwie Anny. Najprawdopodobniej nigdy nie uzyskała żadnego formalnego wykształcenia, ale urodę odziedziczyła po matce co było bardzo pomocne. Już od dzieciństwa uważana była za niezwykłą piękność. Szybko została utrzymanką jednego z wielmożów i tak zaczęła bywać na salonach. Nie trzeba było wiele czasu by wpadła w oko lubującego się w kobiecym pięknie. I tak została królewską kochanką. Tak, dokładnie, własnego ojca. Oboje nie zdawali sobie z tego sprawy. Prawda została ujawniona przez przyrodniego brata Anny. Wtedy August II, oficjalnie uznał ją za swą córkę, nadał tytuł hrabiny oraz podarował pieniądze i tak zwany Pałac Błękitny, który polecił przebudować dla niej w stylu rokoko. Pałac był usytuowany przy ulicy Senatorskiej w pobliżu oficjalnej rezydencji króla. Zdaniem niektórych historyków, mimo szoku spowodowanego odkryciem łączących ich stosunków kazirodczych, Orzelska wciąż pozostawała królewską metresą... I choć nie wiadomo, czy robiła to przymuszona, czy też z własnej woli, historycy raczej nie są dla nie wyrozumiali. Wiadomo, że była osobą ekstrawagancką, zwłaszcza w sferze seksualnej. W końcu jednak otrzymała posag i poślubiła swego kochanka, Karola Ludwika, księcia Schleswig-Holstein-Sonderborg-Beck. któremu urodziła syna - Karola Fryderyka, późniejszego generał-majora saskiego. Anna zażądała jednak rozwodu i w ten sposób pożegnała męża, syna, a także Polskę i najważniejszą osobę w jej życiu- swego króla, będącego jej ojcem i kochankiem. Po śmierci stęskniona wróciła jednak do swego pałacu.
-Ayla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz