W mitologii celtyckiej świat roi się od duchów. Swojego
ducha, boga czy duszka mają drzewa, rzeki, jeziora i inne miejsca. Spotkania z
nimi nie są niczym nadzwyczajnym. W podaniach ludowych nie brakuje też potworów
i smoków, a nawet krasnoludków.
Duchy i duszki pełnią rozmaite funkcje:
ostrzegają, przepowiadają, pomagają, psocą, ale bywają też groźne i przybierają
potworne kształty. Duchy, a dokładniej ich lament, zwane w Irlandii banshee (od
bean sidhe – „kobieta z sidhe”) wieściły szybką śmierć. Ten, kto usłyszał
dźwięk ich harfy, nie pożył długo. Zawodzenie caoineag (szkocka wersja tego
ducha) słyszano przed rzezią w Glencoe. Walijska cyhyreath wydawała głos
podobny do jęków umierającego. Walijczyków o nadchodzącej śmierci uprzedzała
złowróżbna wieszczka Gwrach y Rhibin („wiedźma przestrogi”). Podobną funkcję
spełniała celtycka Praczka u Brodu – widmo kobiety piorącej w rzece koszulę.
Heros irlandzki Cúchulainn, który spotkał ją, jadąc do śmiertelnego boju,
rozpoznał w płukanej przez nią z krwi bieliźnie własny przyodziewek.
Tereny
podmokłe, miejsca w pobliżu morza i jezior zamieszkiwały fuath– złośliwe duchy
wciągające ludzi w topiel. Zrodzony z nich duch gór Brollachanbył bardzo
groźnym demonem. Miał tylko oczy i usta, przez które potrafił wypowiedzieć
jedynie słowa: „ja sam” (myself)i „ty sam” (thyself). Pozbawiony postaci,
przybierał kształt napotkanych zwierząt i ludzi. Takie duchy, spotykane w
odludnych miejscach i ściągające na ludzi niebezpieczeństwo, nazywano
cabyll-ushtey. Do tej kategorii zaliczał się też tarroo-ushtey, wodny byk z
wyspy Man, który zaciągał ludzi do morza i topił.
Celtycki Szewczyk Dratewka
Od potworów
i smoków roi się w podaniach ludowych. Szkockie legendy opowiadają o Stoorwormie,
potworze morskim, który pustoszył kraj i zjadał dziewice. Pokonał go Assipattle
(„głowa pobrudzona popiołem”), odpowiednik naszego Szewczyka Dratewki, wyrostek
całe dnie wylegujący się przy palenisku.
Pewnego dnia Assipattle wziął trochę rozżarzonego torfu i wyruszył w
morze. Połknięty przez potwora, rozciął mu nożem wątrobę i włożył do niej tlący
się torf. Potem, gdy cierpiący stwór go zwymiotował, wrócił cały i zdrowy na
brzeg. Tam zaś mógł już pojąć za żonę królewską córkę. Z wyplutych zębów
wijącej się w mękach gadziny powstały Orkady, Wyspy Owcze i Szetlandy, a ogon
Stoorworma wyrąbał w lądzie cieśninę Skagerrak. Jego cielsko (z wciąż tlącą się
wątrobą) utworzyło natomiast wulkaniczną, pełną gejzerów Islandię.
Od
wszelkich gadzin roi się również podaniach brytyjskich, co znajduje
odzwierciedlenie w nazwach geograficznych (np. Wzgórze Smoka w Wiltshire). W
hrabstwie Durhan, w studni na zamku Lambton, mieszkał zagrażający całej okolicy
potworny gad. Przecięty, z powrotem się zrastał. Pokonał go podstępem syn lorda
Lambtona. Za radą czarownicy najeżył swoją zbroją brzytwami. Potwór zginął, gdy
owinął się wokół rycerza, a brzytwy wbiły się w jego cielsko. Nie zakończyło to
jednak nieszczęść spotykających ten ród. W zamian za udzielone przez czarownicę
wskazówki młodzieniec zobowiązał się, że zabije pierwsze stworzenie, które napotka
po powrocie do domu. Jednak nie pies – jak się spodziewał – wyszedł muna
spotkanie, ale ojciec. Zrozpaczony syn nie mógł spełnić obietnicy. Wówczas czarownica,
która nie doczekała się wywiązania z umowy, przeklęła cały ród.
Psotne krasnoludki
Irlandczycy zwali je
fir dhearg (czerwoni ludzie) ze względu na ich czerwone ubiory. Były raczej
psotne niż pomocne, tylko sprytem można było zmusić je do posług. Odmianą
krasnoludków są leprechaun, ludki stojące na straży skarbów. W Szkocji
popularne były brownies (brązowe ludki, teraz tak nazywamy pyszne amerykańskie
ciasto czekoladowe :)), noszące się na brązowo. Chętne do pomocy, potrzebowały
od gospodyni w zamian jedynie miski mleka. Opłacane pieniędzmi, obrażały się i
opuszczały gospodarstwo. Za samo jedzenie pomagał Walijczykom w pracy skrzat
bwca. Jego brytyjski odpowiednik Puk sprowadzał na manowce podróżnych, którzy
nocą zgubili drogę. Mało użyteczny był też buggane– chochlik z wyspy Man.
Zmieniał kształty i płatał ludziom figle.
Brunatny Byk z Cúailnge
Pasterstwo dawnych
Celtów przeniknęło do mitów i podań. Krwawe wojny zaczynały w Irlandii od
kradzieży bydła, a porwanie krowy miewało nieobliczalne skutki. Akcja ultersterskiego
eposu „Táin Bó Cúailnge” (Uprowadzenie bydła z Cúailnge”) jest osnuta na banalnym
zgoła konflikcie. Connachtą rządził wówczas król Ailill i uparta królowa- bogini
Medb. Królewscy małżonkowie, porównując swoje majątki, doszli do wniosku, że są
one sobie równe, z jednym wyjątkiem. Ailill miał wspaniałe go byka
Białonogiego, a takim okazem Medb nie mogła się poszczycić. Postanowiła zatem
nabyć zwierzę równie wspaniałe – Brunatnego Byka z Cúailnge, będącego w posiadaniu
Ulsterczyka Dariego. Gdy właściciel nie okazał zainteresowania transakcją,
królowa Medb napadła na Ulster, by sprowadzić byka siłą. W tym celu ściągnęła
zbrojne hufce z różnych królestw Irlandii. Do wyprawy dołączyli znamienici
rycerze, a na czele wojsk stanęła sama królowa. Uprowadzenie upragnionego
zwierzęcia uniemożliwił jednak bohaterski wojownik Cúchulainn.
- Poyla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz