Zawieprzyce
Jest to mała wieś w
województwie lubelskim i znajduje się niedaleko Lublina. W XVII Jan Granowski
wrócił po zwycięstwie w Wiedniu do swoich Zawieprzyc wraz z tureckimi jeńcami,
pośród których zaplątała się książęca para włoska. Pod nieobecność swej żony
Granowski postanowił zabiegać o czarnooką włoszkę. Kiedy odrzuciła ze wstrętem
swojego zalotnika, ten kazał ją uwięzić w wierzy, a młodego Włocha zmusił do
ciężkiej pracy, gdyż widział w nim rywala. Młoda para postanowiła uciec, ale
plan się nie powiódł. Wściekły dziedzic Zawieprzyc kazał ich zamurować żywcem w
wnękach ścian. W momencie strasznego finału ostatnie krwawe blaski wdarły się
do sali, oświetlając miejsce kaźni. Wszystko to widział włoski malarz, który
przybył do miejscowości. Zamiast malować nowo wybudowaną kaplicę, przedstawił
na płótnach z wielką dokładnością ostatnie sceny życia pary. Zły pan kiedy to
zobaczył, zgotował malarzowi dokładnie ten sam los co książęcej parze. Obrazy
zniszczył, ale punktualnie o zachodzie słońca pojawiały się w magiczny sposób
na ścianach w konacie tragiczne zjawiska. Okropne te sceny niczym jak na
srebrnym ekranie wyświetlane, powtarzały się każdego dnia w świetle gasnącego
słońca. Okrutny pan przebolał śmierć swoich synów i żony, a sam umarł dręczony
wyrzutami sumienia we włoskim klasztorze. Jeszcze przez długie wieki w
zawieprzyckim powtarzały się te zjawiska. Mimo że byli inni władcy, a zamek
ciągle przebudowywano. Piękny niegdyś zamek został wiele razy zniszczony przez
pożary, więc obecnie to tylko ruiny. Jedynie wybudowana przez jeńców tureckich
kaplica zachowała się do dziś w całkiem dobrym stanie.
Kto by pomyślał, że jedna ściana
kościoła w Trzęsaczu może doprowadzić do powstania wielu legend. Opowiem Wam o
trzech najbardziej znanych i według mnie najciekawszych legendach. 1. Zacznę od
legendy, którą usłyszałam od przewodnika będąc w tej miejscowości. Przed
wiekami rybacy wyłowili z morskiej głębi córkę króla mórz. Dziewczynę trzymali
z niewoli. Czuła się tak nieszczęśliwie, że umarła i pochowana została na
przykościelnym cmentarzu. Zrozpaczony jej ojciec, władca mórz, postanowił
odzyskać dziecko. Rok po roku wydzierał kolejne pasy lądu, by dotrzeć do
kościoła i zabrać grób ukochanej córki na dno Bałtyku. 2. Kiedyś podobno w
Trzęsaczu mieszkał rybak Kaźko, który darzył wielką miłością pewna Ewkę.
Niestety, Kaźko zginął w walce z Brandenburczykami, a wtedy jego ukochana
umarła z żalu. Dziewczynę pochowano na cmentarzu, blisko kościoła. Od tej pory
Kaźko, skryty w falach Bałtyku, próbuje do niej dotrzeć. Kochankowie mają
połączyć się na wieki, gdy ostatni fragment kościoła runie do morza. 3. Teraz
będzie wisienka na torcie. Legenda głosi, że te ziemie dawno, bardzo dawno temu
należały do potężnego Thora! Jak już pewnie wiecie, Thor był nordyckim bogiem
burz i piorunów. Wraz z nastaniem chrześcijaństwa wiara praojców została
wyparta, a miejsca kultu zastąpiły kościoły. Thor jednak nie dał za wygraną.
Jego gniew wraca na te ziemie z każdym sztormem czy burzą. Swoje wichry,
potężne fale morskie i błyskawice kieruje szczególnie w stronę owej świątyni.
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe
Pełna
magii i tajemniczości ruina zagubiona wśród pól i wzgórz ziemi opatowskiej, z
dala od głównych dróg i szlaków. Pałęta się tam kilka duchów. Duch Krzysztofa
Baldwina Ossolińskiego zwany Czarnym Rycerzem. Chodzi w husarskiej zbroi,
jeździ na białym koniu. Ukazuje się jako duch niewidzialny, jedynie odczuwa się
jego obecność i słychać rytmiczne kroki. Biała Dama to duch Izabeli Denhof,
która skazywała na śmierć swoich zalotników, ponieważ niegdyś odrzuciła miłość
przystojnego Karola, który zginął potem w wojnie. Pewnego razu do zamku
przyjechał mężczyzna i ściął mieczem jej głowę, zabił strażników i białego
pieska, który przedtem wskazywał dobrych i złych mężczyzn, potem odjechał i
nigdy nie wrócił. Biała Dama ukazuje się teraz w wieży zamkowej, bo oczekuje
swojej prawdziwej miłości – Karola. Duch Ludwika Dębskiego opiekuje się
źródłami na placu zamkowym. W upalne dni, życzliwy i niegroźny duch zaprasza do
źródła, które było jego własnością. Nieraz wśród księżycowej nocy zobaczyć
można ukazującą się „Młodą Parę”, Mariusza i Beatę, na wałach tego zamku, jak
zbierają kwiaty i mają w rękach bukiety białych i czerwonych róż. Są czasem
widzialni a czasem niewidzialni, ogólnie są nieszkodliwi i mile witają
turystów.
Płaczący kamień w Roztoczu
W
odległych czasach na ziemiach Roztocza, w okolicy Zwierzyńca żyła piękna
dziewczyna. Serce panny należało tylko do jednego młodzieńca. Para bardzo
chciała się pobrać, ale chłopak był bardzo ubogi i nie miał na to pieniędzy.
Postanowił, że pójdzie w świat by zarobić na wesele. Spakował trochę prowiantu
na drogę, pożegnał się z ukochaną i wyruszył. Dziewczyna z niecierpliwością
czekała na powrót młodzieńca. Mijały jednak długie tygodnie, miesiące a
chłopaka nie było. Dziewczyna traciła nadzieję, że wróci jej ukochany i będą
kiedyś razem. Z rozpaczy rzuciła się w ramiona innego chłopaka. W tym właśnie
momencie z podróży wrócił jej ukochany. Widząc zdradę narzeczonej przeklął ją,
odwrócił się i ponownie ruszył w drogę. Zrozpaczona dziewczyna przez długi czas
biegła za chłopakiem, ale ten coraz szybciej się oddalał. W końcu wyczerpana
padła na kolana, szlochała i zamieniła się w kamień. Pozostały tylko łzy
płynące po powierzchni skały Płaczący kamień do dziś leży w okolicach Górecka
Starego. Będzie tam dopóki jakaś dziewczyna w noc świętojańską nie pocałuje w
tym miejscu swojego wybranka. Jednak panna ta nie mogła się dopuścić i nigdy
nie dopuści się zdrady.
~Emyn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz