środa, 27 sierpnia 2014

Legendy maoryskie

Informacje czerpałam ze zbioru opowieści pt. "Legendy maoryskie" autorstwa Anny Janiec-McLaughlin i Moniki Riddell. Gorąco polecam zapoznanie się z innymi mitami, które znajdują się w tej książce. 

POWSTANIE ŚWIATA WEDŁUG MAORYSÓW
Na początku była nicość. Z niej powstali pierwsi maoryscy bogowie: Papatuanuku, czyli Matka Ziemia oraz Ranginui, czyli Ojciec Niebo. Cały czas obejmowali się czule, chroniąc w swych ramionach swoje 70 dzieci. Synowie pragnęli przejąć władzę, lecz nie mogli rozerwać uścisku swych rodziców. Postanowili wspólnie wydostać się z „klatki”, lecz bóg wojny Tumatauenga chciał ich zabić. Reszta rodzeństwa nie zgodziła się na to i po naradzie stwierdzili, że ich Ojciec będzie władcą nieba, a Matka – ziemi. Jednakże żaden z braci nie był w stanie rozdzielić małżonków. Porażka wydawała się nieunikniona, lecz wtedy Tane Mahuta, bóg lasów i stworzeń leśnych, odepchnął za pomocą swych mocy rodziców. Bracia ujrzeli wtedy światło i barwny świat. Tawhirimatea, włada wiatrów, wzniósł się w górę wraz z ojcem, a reszta rodzeństwa pozostała przy matce. Tane Mahuta po niedługim czasie ulepił kobietę z najlepszej gliny i nadał jej imię Hine. Urodziła mu wiele zdrowych dzieci, które stały się potomkami walecznych Maorysów.

JAK MAORYSI ZYSKALI WIECZNY OGIEŃ
Maui, syn wodza plemiennego, a także pół-bóg pół-człowiek, pytał niegdyś sam siebie, skąd pochodzi ogień. Postanowił, że zgasi wszystkie ogniska i zobaczy, co się stanie. Tak też uczynił, a następnego dnia, ujrzawszy, co się stało, mieszkańcy wiosek zaczęli panikować. Wódz plemienia powiedział, że tylko Mahuiki, bogini ognia, może podarować płomienie ludziom. Maui postanowił ybrać się do Ognistej Góry, którą zamieszkiwała Mahuiki. Po długiej wędrówce dotarł do jaskini bogini. Płonęła żywym ogniem, a zamiast oczy miała czarne węgielki. Maui poprosił ją o ogień. Ta, urywając z palca paznokieć, podarowała mu płomienie. Jednakże ciekawski chłopiec specjalnie upuścił dar do wody i skłamał bogini, mówiąc, że ryba ochlapała mu ręce. Maui cały czas wyrzucał podarunki, aż bogini została niemal pozbawiona wszystkich paznokci. Rozwścieczona rzuciła w chłopca kolejnym paznokciem. Przerażony przemienił się w jastrzębia, lecz i tak dostały go płomienie, które przypaliły końcówki jego skrzydeł na jaskrawoczerwono. Chciał się ochłodzić w wodzie, lecz ta od razu wyparowała. Chłopiec zwrócił się o pomoc do przodka. Zasłał wielki deszcz, lecz bogini ognia nie poddawała się i cisnęła ostatnim paznokciem między drzewa: Mahoe, Totara, Patete, Puhatea, Kaikomako. Maui powrócił do wioski z ogniem zaklętym w Kaikomako. Od tej pory pocierając drewno o drewno, można rozpalić ogień. 

HISTORIA NGAKE I WHATAITAI
Niegdyś Zatoka Wellington był oddzielona od oceanu lądem. Tam też mieszkały dwa potwory: Ngake i Whataitai. Ngake był energiczny i żywy, a Whataitai uwielbiał się lenić i marzyć. Pewnego dnia zafascynowani odgłosami odległego oceanu, postanowili się do niego przenieść. Gdy stwory były już za duże na to małe jeziorko, Ngake zwinął się w sprężynę i przeleciał nad jeziorem. Jednakże uderzył on o ziemię, roztrzaskując góry i tworząc w ten sposób przesmyk Te Moana-a-Raukawa. Poobijany wskoczył do oceanu. Whataitai poszedł w ślady brata i także skoczył, lecz wylądował na mieliźnie, gdzie żył przez bardzo długi czas. Po wielu latach coś wstrząsnęło światem i wyrzuciło w górę Whataitaiego. Bez wody, która była na mieliźnie, wyzionął ducha i przemienił się w ptaka Te Keo, który odleciał potem do świata dusz. Ciało Whataitaiego dało początek Hataitai (części Wellington), a góra na której zwykł siadać Te Keo nazywana jest „Lamentem Te Keo”. O Ngake już nikt nic więcej nie słyszał…

GÓRSKA MIŁOŚĆ
Dawno temu odbył się ślub dwóch gór: pięknej Ruapehu i wulkanu Taranaki. Pewnego dnia, gdy mąż był na polowaniu, Ruapehu została oczarowana przez inny wulkan – Tongariro. Taranaki przyłapał kochanków, a między mężczyznami rozgorzała wulkaniczna walka. Taranaki przegrał i odszedł od ukochanej, tworząc koryto rzeki Wanganui i trzęsawisko Mgahere. Jednak Ruapehu nadal kocha Taranakiego. Tongariro chciałby być tym jedynym, lecz jej miłość do Taranakiego jest zbyt wielka. 

JAK KIWI URATOWAŁ DRZEWA
Tane Mahuta, bóg lasów, ujrzał pewnego dnia otaczające drzewa robale, które niszczyły rośliny. Poprosił władcę nieba, Tane Hokahoka, aby zesłał na ziemię ptaki, które pomogłyby zwalczyć szkodniki. Jednak zwierzęta nie chciały zamieszkać na ziemi. Tui bał się ciemności, dla Pukeko było za mokro i za zimno, a Pipiwharauroa, także nie chciał opuścić nieba, tłumacząc się, że musi budować gniazda. Kiedy bogowie tracili już nadzieję, w zasięgu ich wzroku pojawił się niepozorny Kiwi. Oznajmił, że pomoże istotom i zamieszka na ziemi, choć będzie niezgrabny, a jego kolorowe pióta od tej pory będą miały odcień brązu. Nieśmiało pożegnał się z przyjaciółmi i zleciał na dół. Reszta ptaków został ukarana. Tui zyskał dwa białe pióra jako oznakę tchórzostwa, Pukeko zamieszkał na mokradłach, a Pipiwharauroa nie umiał już budować gniazd. Kiwi natomiast jest kochany przez wszystkich Maorysów. 

- Gumiguta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka