poniedziałek, 16 lutego 2015
Jednostki Heroes III - cz. 1
Cytadela w gruncie rzeczy nie jest złym miastem, choć pewnie nie tylko mnie denerwowało to, że cierpiała na brak dobrych jednostek łuczniczych. Tę stratę rekompensowały m.in.Bazyliszki, które, jak na swój poziom, były niezłymi kompanami podczas bitwy z wrogą armią. Poruszały się dość szybko, a ich cenną umiejętnością była zamiana w kamień. Jak dobrze użarł, to nawet silniejszą jednostkę mogą załatwić na cacy.
Niepozorne Chochliki i Gremliny potrafią wyrządzić sporo szkód, choć są stworzeniami pierwszego poziomu. Z małą ilością nie wskóra się dużo, ale jeśli nasze szeregi zostaną zasilone dziesiątkami, a może nawet setkami takich jednostek, to możemy łatwo rozbroić oddziały wroga. Chochliki nie są jeszcze tak dobre, jak Gremliny. Ewoluują, lecz ich wytrzymałość, atak, obrona, szybkość itp. się nie zwiększają, to jednak są na wagę złota. Dlaczego? A no dlatego, że już nie atakują wroga bezpośrednio, ale rzucają w niego kiścieniem. Tym samym jednostka nie musi się ruszać, wystarczy tylko że co jakiś czas mocniej się zamachnie i osłabi morale wroga.
Nie jestem fanką Fortecy i rzadko kiedy wybierałam to miasto. Dla mnie te wszystkie jednostki były tak dziwne i niedobrane, że nie umiałam nimi kierować. Zdarzały się jednak jednostki, które na polu walki były niesamowicie silne i wytrzymałe. Mowa tu o Olbrzymach i Tytanach. Olbrzymy, choć były w najmocniejszej grupie, to jednak nie były bardzo pomocne - średnio szybkie jak na ten poziom, a i nie grzeszyły specjalnymi umiejętnościami (były jedynie odporne na zaklęcia umysłu). Wszystko się zmieniało, jeśli z Olbrzymów ewoluowali Tytani. W naszej armii są bardzo przydatnymi jednostkami, a we wrogiej zmorą i przekleństwem. A dlaczego? Z prostej przyczyny - Tytani są jedyną jednostką z tego poziomu, która atakuje na odległość. Słowem - jesteśmy ugotowani. Dosłownie, bo zamiast strzał ma pioruny Zeusa. Dorównują smokom, a są przy tym jeszcze niebezpieczniejsi. Dodatkowo są odporni na czary umysłu i nie mają ograniczeń w walce wręcz. Jak masz w swoich szeregach Tytanów, to się ciesz. Jeśli jednak widzisz te potwory u wroga, to lepiej bierz nogi za pas.
Żywiołaki wody jakoś nigdy na stałe nie gościły w szeregach mojej armii. Nie powalały szybkością, ani nawet obrażeniami. Za to wijąc się na polu walki wydawały dziwne odgłosy i z 'plaskacza' atakowały wrogów. No od czegoś ten ogon miały, prawda? Odporne na lód, wrażliwe na ogień - logiczne. Lecz po jakimś czasie ewoluowały. Z niebyt groźnych stworzonek zamieniały się w dość poważne jednostki, gdyż nie dość, że nieco szybciej się poruszały od swoim pobratymców, to jeszcze zaprzestały ataku ogonem na rzecz strzelania soplami lodu. Robiło się trochę nieciekawie, bo nie dość, że były odporne na czary lodu, to autorzy gry dołożyli im jeszcze odporność na zaklęcia umysłu. Nadal jednak pozostawały wrażliwe na ogień i co najważniejsze - nie atakowały dwa razy pod rząd w kolejce, jak to niektóre jednostki 'szczelające' mają w zwyczaju. Specjalnego postrachu nie siały, ale i tak trzeba było się mieć na baczności.
Ifryty - stworzonka wkurzające, jeśli to przeciwnik nimi dysponuje, natomiast bardzo, ale to bardzo pomocne w naszej ekipie. Zawsze podobało mi się, jak przemieszczały się po planszy - zakładamy rączki i szybujemy w stronę wroga! Żałowałam, że Ifryty nie umiały tego ognia do ataku jakoś tak... wystrzelić, żeby poraniły więcej jednostek. A tak skupiały się na jednej. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Za to były szybkie, a i potrafiły obronić się przed zaklęciami ogniowymi. Miryd opanował do perfekcji Tarczę Ogniową, więc i wrogom zadał więcej obrażeń. ALE najbardziej podoba mi się w ich umiejętnościach to, że... nienawidzą Dżinów XD Nienawidzenie Dżinów - talent jak nie wiem co! Może atakowali ich trochę bardziej i zadawali cięższe obrażenia, ale już sam fakt, że napisali tę frazę w grze, doprowadza mnie do śmiechu XD
Gryfy... No chyba każdy wie, jak wyglądają te stworzenia. Trochę orła, trochę lwa, ale rozum to chyba mają po ludziach (albo nawet i lepszy). Melinują się tam, gdzie im dobrze i dostatnie. Najpierw stały po stronie czarnoksiężników, potem wkroczyły na stronę dobra. W 'trójce' symbolizowały męstwo i walczyły o Erathię. Żyją sobie spokojnie i bez nerwów na Gryfich Klifach. Według mnie są to bardzo użytecznie jednostki i wytrzymałe jak na swój poziom. Np. choć Pegazy były silniejsze, to Gryfy jakimś dziwnym trafem zawsze przeżywały, a skrzydlate konie padały jak muchy. Pewnie dlatego, że Gryfy potrafią kontratakować. I tak, jeśli masz watahę Gryfów, to z łatwością możesz zniszczyć całkiem pokaźną jednostkę. Zamek nie był moim ulubionym miastem, ale Gryfy dawały radę i kosiły wrogów jak leci.
Pegazy są tajemnicze, zwinne i całkiem silne jak na ten poziom. Skrzydła mają, a co za tym idzie - sporą prędkość. Na grzbietach zasiadają półnagie laski, które zostają odziane w strzępki zbroi, kiedy Pegaz ewoluuje w Srebrnego Pegaza. Przydatna jednostka, nie powiem, że nie. Tyle że ja zawsze miałam pecha, kiedy to trafiały do mojej armii. Na początku liczebność była niezła. Jednak podczas bitwy pegazy działały jak taki wabik. Czego bym nie zrobiła, to i tak każda jednostka wroga trzaskała te moje Pegazy niemiłosiernie. I tak wychodziłam cało z 200 Centaurami bojowymi i 5 Srebrnymi Pegazami. -.- Niewesoło.
Czymże jest Chłop? Jednostką w obszarpanym ubraniu i z zardzewiałym widłami. Problem? I don't think so. Nawet z tego można zrobić jednostkę. Piękne są liczby w ataku, obronie, wytrzymałości i obrażeniach - cudowna jedyneczka. Ich jedynym atutem była liczebność, ale i tak zazwyczaj całe hordy Chłopów znikały w mgnieniu oka. Nie nadawali się do armii. Nie miałam ich w swojej armii jeszcze z jednego powodu. Kiedy już wysyłało ich się na pohybel wrogom, to szli jak na ścięcie (dosłownie) - spuszczali głowy i ściskali te widełki w mizernych ramiona. I wtedy robiło mi się smutno. Raz się chyba zdrowo poryczałam, bo tak mi było ich szkoda.
Szybko na temat Czarodziejskiego smoka w Heroes III. Ten, kto stworzył tę jednostkę na pewno nie brał vicodinu - za słabe działanie. Pewnie nałykał się magicznych grzybków, popił to czystą kofeiną, nie spał przez 3 noce i zajarał jakiegoś podejrzanego papierosa. A teraz do pracy robić kolejną część Heroes! NIKT MI NIE POWIE, ŻE TAKIE JEDNOSTKI TWORZY SIĘ NA TRZEŹWO! Po pierwsze - no jak to wygląda!? Różowe to to, z wielkimi, żółtymi ślepiami, skrzydła ważki i długie pazury. Matka smoka Spyro? Ludzie, no błagam, taka poważna gra, a tu wyskakuje kolorowa gadzina. Po drugie - no nie szaleje z mocą. Wytrzymały jako tako jest, ale także bez fajerwerków. Tyle hajsu trzeba włożyć w jednego smoka i do tego dołożyć 8 klejnotów, aby łaskawie zechciał wkroczyć do naszej armii. Po trzecie - pazury ma ogromne, ale na co komu one, skoro można być szajbniętym smokiem, który używa tylko zaklęć. I nie ma tak, że sobie wybierasz, o nie, nie, nie! Zbyt pięknie by było. Więc ataki Czarodziejskich smoków są bardzo niepewne. Siedzisz przed komputerem i modlisz się w duchu, aby nie przywaliły twoim jednostkom przypadkiem, a także żeby rzuciły jakieś normalne zaklęcie, a nie Spowolnienie trzaśnięte na łucznika -.- No co tu dużo mówić - nie lubię tej jednostki, bo jest niepewna i grząska jak bagno. Mówię jej stanowcze 'raczej nie'.
Feniks - wszystko fajnie i cudownie, jak masz go w armii. Zionie ogniem, przerabia na popiół przeciwników i do tego jest odporny na czary ognia. Like a boss! Wrogowie nie mają szans, kiedy atakujesz ich hiper ogniem feniksa. Pięknie, prawda? Niestety inaczej postrzega się tego stwora, jeśli jest się po drugiej stronie barykady. Wtedy zionie na ciebie, co już takie 'super' i 'kul' nie jest. Nawet jeśli masz siły, aby pokonać feniksa, to i tak bagno otacza cię z każdej strony, bo... proszę o oklaski!... Feniks się odradza -.- To chyba jedyna jednostka, która sprawia, że posiadanie potężnej armii nie jest zbytnio dobrym pomysłem. Mierzysz się z załóżmy 15 feniksami, nasyłasz na nich gromadę smoków i zabijasz jednym ruchem. Yaaay! Udało mi się! A nie, wróć, kicha, bo feniksy zdechły, a następnie odrodziły się w liczbie 15. Boże, czy ty to widzisz? Szczerze nie lubiłam tych stworów i unikałam ich jak ognia, a w armii naprawdę rzadko je miałam.
- Gumiguta
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz