Rdzenni mieszkańcy Australii wierzyli, że zanim świat przybrał formę materialną, istniała jedynie sfera duchowa, nazywana Czasem Snu lub też Epoką Marzeń Sennych. W tym czasie ukształtowali się mitologiczni przodkowie ludzkości, którzy w zamierzchłych czasach ukształtowali świat, a także dusze ludzi, którzy mieli się dopiero narodzić. Jednak według Aborygenów Czas Snu nie skończył się wraz z powstaniem materialnego świata. Ich wierzenia zakładały, że każdy człowiek żyje podwójnie: przeżywa swoje życie na Ziemi ale jego dusza istniała przedtem i potem, a także w ciągu jego doczesnego życia wśród duchów przodków w świecie duchowym (uważa się to za formę reinkarnacji). Powszechnie uważano, że poprzez różnorakie magiczne rytuały i składanie ofiar można było nawiązać kontakt ze światem niematerialnym.
Charakterystyczny dla wierzeń Aborygenów jest totemizm. Jest to wiara w istnienie głębokiego pokrewieństwa duchowego pomiędzy ludźmi a ich totemami rodowymi, klanowymi, czy indywidualnymi. Totemy przyjmowały wielorakie formy; mogły być to zwierzęta, rośliny, zjawiska, a nawet miejsca, czy zjawiska pogodowe. Zwierzęcia totemicznego nie wolno było zabić. Jedynym wyjątkiem od tej reguły były obrzędy Inticzumy. W ceremonii tej uczestniczyli wyłącznie mężczyźni danego klanu, jej punktem kulminacyjnym były rytualna uczta, podczas której uczestnicy spożywali wspólnie mięso zwierzęcia będącego totemem. Miało to połączyć ich dusze z owym totemem.
Z powodu wielowiekowej izolacji Australii religia tamtejszych plemion znacznie odbiega od większości wierzeń i mitologii. Co znamienne, koncepcja najwyższego bóstwa, któremu podlega wszystko inne, właściwie w ogóle tam nie funkcjonuje. Niektóre plemiona kultywują postać zwaną Baimee jako pierwszą istotę, od której pochodzi wszystko inne, jednak jest to niewielki odsetek rdzennych Australijczyków. W legendach pojawia się także postać Tęczowego Węża, od którego mieli pochodzić ludzie, czy Pramatki, która nadała światu kształt. Wyobrażenie „bogów” również nieco różni się od wyobrażeń bóstw greckich czy rzymskich. Nie byli oni bowiem uważani za odrębne byty, lecz przodków ludzi z Epoki Marzeń Sennych, przebywających w
sferze równoległej do naszej rzeczywistości, jakby „za zasłoną”.
Tym, co łączyło plemiona australijskie był kult świętej góry, Uluru, nazwanej Ayers Rock przez europejskich osadników. Dla plemienia Anangu zamieszkującego pobliskie tereny Uluru wiąże się z ceremonią inicjacji. W jaskiniach u podnóża monolitu znajdują się liczne malowidła mające przedstawiać postaci pochodzące z Czasu Snu. Za fenomen uważane jest zjawisko pozornej zmiany koloru podczas wschodu oraz zachodu Słońca, powodowane prawdopodobnie przez załamywanie światła. Szczególny szacunek do tego miejsca przetrwał wśród Aborygenów do dziś. Choć nie istnieje oficjalny zakaz wchodzenia na górę, często proszą turystów o respektowanie ich obyczajów i powstrzymanie się od tego, co jednak rzadko odnosi skutek.
W kulturze Aborygenów szczególne znaczenie ma ceremonia inicjacji, czyli wejście chłopca w wiek męski. Niewiele wiemy o szczegółach tych obrzędów, ponieważ ich szczegóły są utrzymywane w tajemnicy przed obcymi. Polegają one w głównej mierze na próbach wytrzymałości na ból. Podczas ceremonii praktykowane było obmywanie ciała inicjowanego krwią, czy nawet picie jej z nacięć na skórze starszych, przez co miała
być przekazywana mądrość. Znakiem nieodwołalności stania się mężczyzną były tatuaże wykonywane w widocznych miejscach na ciele, m.in. na twarzy.
- Blackrose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz