sobota, 15 sierpnia 2015

Czerwony kapturek i zwodnik

Czerwony kapturek

W zdecydowanej większości przypadków czerwony kapturek kojarzy się nam z uroczą, miłą dziewczynką, która w drodze do babci spotkała złego wilka. Amerykanie z kolei, zwłaszcza ci, którzy podróżują pociągiem wzywa „czerwone kapturki”, czyli bagażowych, którzy pomagają nieść walizki. Prawda jest jednak zupełnie inna – od czerwonych kapturków lepiej się trzymać z daleka. Czerwone kapturki to rasa złych goblinów nazywanych również „czerwonymi grzebykami” lub „krwistymi kapturkami”. Wywodzą się z angielskiego folkloru. Można je spotkać w ruinach zamków, w których toczyły się niezwykle krwawe walki. Czerwony kapturek ma charakterystyczne długie, siwe włosy, płomieniście czerwone oczy i wystające żeby. Co prawda można by go pomylić z wybitnie brzydkim staruszkiem gdyby nie posiadał czerwonego kapelusza nasączonego krwią. Czerwony kapturek zawsze nosi przy sobie laskę zakończoną metalowym grotem i gotowy jest jej użyć przeciwko każdemu kto odważy się wejść na zamek. Przecież świeża krew doskonale nadaje się do ożywienia karminu jego kapelusza.

Śmiałkowie, którzy nie są w stanie powstrzymać się od zwiedzania starych ruin zamków mogą się jednak bronić przed czerwonymi kapturkami. Zgodnie z tradycją wystarczy przeczytać fragment Biblii, a zły goblin natychmiast rozpłynie się w powietrzu pozostawiając po sobie drobny prezent w postaci jednego zęba.

Zwodnik

W folklorze południowo – zachodnich rejonów Anglii zwodniki słyną z tego, że w nocy przyczajają się na pustkowiu i wypatrują podróżnych by omamić ich blaskiem latarni. Zdrożony wędrowiec uradowany widokiem tlącego się w oddali światła natychmiast rusza w jego kierunku biorąc go mylnie za cel swojej podróży lub za innego podróżnego idącego na przedzie. Jednakże zanim się obejrzy grzęźnie w błocie, wpada do dziury lub stacza się z urwiska. Dzieje się to oczywiście za sprawą i ku ogólnej radości zwodnika.

Według legend po angielskich drogach wiele podobnych duszków, które niosą migotliwe płomyki pragnie sprowadzić na manowce łatwowiernych podróżnych. W angielskim folklorze mnóstwo jest opowieści o wędrowcach, którzy wciąż chodzą w kółko, tracą orientację, wpadają do dołów i w ten sposób zamiast znaleźć się na północy, czyli kierunku swego celu to trafiają na południe. Powodami takiego stanu rzeczy oczywiście mogą być moczary, bagna i trzęsawiska, które pokrywają ogromne tereny Anglii i na których trudno sobie poradzić, zwłaszcza w porze nocnej. Co prawda wielowiekowa tradycja znalazła odpowiedź na zagubienia wędrowców w istotach nadprzyrodzonych zamiast obarczać winą warunki geograficzne. Do tych istot zaliczano między innymi duchy, które nie mogły odnaleźć spokoju, niektóre demony lub jeszcze inne istoty, które ponoć strzegą skarbów i mamią ludzi bogactwem, którego śmiertelnicy nigdy nie będą w stanie posiąść.

Co jeszcze ciekawsze -  w wielu częściach Anglii faktycznie widuje się w oddali dziwne światełka, których nie pali żaden człowiek. Nauka jednak znalazła odpowiedź na to pytanie – światełka, które widzą podróżni to efekt samozapłonu gazów ulatniających się z moczar. Przez wiele wieków wierzono, że zapalają je złośliwe duszki. Jeśli w jakimś miejscu regularnie widywano takie samotne światełka to w lokalnych wierzeniach prawie natychmiast pojawiała się jakaś wersja zwodnika.

- Frey

1 komentarz:

  1. Jeśli słabym punktem tych "czerwonych kapturków" jest Biblia, to chyba sam diabeł w nich siedzi :p
    Ciekawie, jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń

statystyka