Czerwony kapturek
W zdecydowanej większości przypadków
czerwony kapturek kojarzy się nam z uroczą, miłą dziewczynką, która w
drodze do babci spotkała złego wilka. Amerykanie z kolei, zwłaszcza ci,
którzy podróżują pociągiem wzywa „czerwone kapturki”, czyli bagażowych,
którzy pomagają nieść walizki. Prawda jest jednak zupełnie inna – od
czerwonych kapturków lepiej się trzymać z daleka. Czerwone kapturki to
rasa złych goblinów nazywanych również „czerwonymi grzebykami” lub
„krwistymi kapturkami”. Wywodzą się z angielskiego folkloru. Można je
spotkać w ruinach zamków, w których toczyły się niezwykle krwawe walki.
Czerwony kapturek ma charakterystyczne długie, siwe włosy, płomieniście
czerwone oczy i wystające żeby. Co prawda można by go pomylić z wybitnie
brzydkim staruszkiem gdyby nie posiadał czerwonego kapelusza
nasączonego krwią. Czerwony kapturek zawsze nosi przy sobie laskę
zakończoną metalowym grotem i gotowy jest jej użyć przeciwko każdemu kto
odważy się wejść na zamek. Przecież świeża krew doskonale nadaje się do
ożywienia karminu jego kapelusza.
Śmiałkowie, którzy nie
są w stanie powstrzymać się od zwiedzania starych ruin zamków mogą się
jednak bronić przed czerwonymi kapturkami. Zgodnie z tradycją wystarczy
przeczytać fragment Biblii, a zły goblin natychmiast rozpłynie się w
powietrzu pozostawiając po sobie drobny prezent w postaci jednego zęba.
Zwodnik
W
folklorze południowo – zachodnich rejonów Anglii zwodniki słyną z tego,
że w nocy przyczajają się na pustkowiu i wypatrują podróżnych by omamić
ich blaskiem latarni. Zdrożony wędrowiec uradowany widokiem tlącego się
w oddali światła natychmiast rusza w jego kierunku biorąc go mylnie za
cel swojej podróży lub za innego podróżnego idącego na przedzie.
Jednakże zanim się obejrzy grzęźnie w błocie, wpada do dziury lub stacza
się z urwiska. Dzieje się to oczywiście za sprawą i ku ogólnej radości
zwodnika.
Według legend po angielskich drogach wiele
podobnych duszków, które niosą migotliwe płomyki pragnie sprowadzić na
manowce łatwowiernych podróżnych. W angielskim folklorze mnóstwo jest
opowieści o wędrowcach, którzy wciąż chodzą w kółko, tracą orientację,
wpadają do dołów i w ten sposób zamiast znaleźć się na północy, czyli
kierunku swego celu to trafiają na południe. Powodami takiego stanu
rzeczy oczywiście mogą być moczary, bagna i trzęsawiska, które pokrywają
ogromne tereny Anglii i na których trudno sobie poradzić, zwłaszcza w
porze nocnej. Co prawda wielowiekowa tradycja znalazła odpowiedź na
zagubienia wędrowców w istotach nadprzyrodzonych zamiast obarczać winą
warunki geograficzne. Do tych istot zaliczano między innymi duchy, które
nie mogły odnaleźć spokoju, niektóre demony lub jeszcze inne istoty,
które ponoć strzegą skarbów i mamią ludzi bogactwem, którego
śmiertelnicy nigdy nie będą w stanie posiąść.
Co jeszcze
ciekawsze - w wielu częściach Anglii faktycznie widuje się w oddali
dziwne światełka, których nie pali żaden człowiek. Nauka jednak znalazła
odpowiedź na to pytanie – światełka, które widzą podróżni to efekt
samozapłonu gazów ulatniających się z moczar. Przez wiele wieków
wierzono, że zapalają je złośliwe duszki. Jeśli w jakimś miejscu
regularnie widywano takie samotne światełka to w lokalnych wierzeniach
prawie natychmiast pojawiała się jakaś wersja zwodnika.
- Frey
Jeśli słabym punktem tych "czerwonych kapturków" jest Biblia, to chyba sam diabeł w nich siedzi :p
OdpowiedzUsuńCiekawie, jak zawsze :)