Tytuł: „Dżungla”
Autor: Dariusz Sypeń
Wydawnictwo: Czwarta Strona Fantastyki
Ilość stron: 398
„XXIII wiek. Ludzie skolonizowali Marsa, mało kto jednak nazywa go
swoim domem. Terraformacja udała się tylko do pewnego stopnia,
mieszkańców nękają choroby i problemy psychiczne, relacje społeczne
zaczynają przypominać te z czasów średniowiecza, a dawne jednostki
administracyjne zamieniły się we wrogo nastawione do siebie zony,
szykujące się do wojny.
Sytuacja na Czerwonej Planecie komplikuje
się jeszcze bardziej, gdy pojawia się na niej dziwny roślinopodobny
twór, zwany „dżunglą”. Czym jest? Co jego rozwój oznacza dla przyszłości
planety i ludzkości? Dwójka głównych bohaterów – każde na własną rękę i
z innych powodów – odkrywa, czym jest dżungla i co tak naprawdę kryje
się za zapomnianym projektem naukowym, który nagle zostaje wznowiony.”
Jeśli się kiedykolwiek zastanawialiście co będzie gdy zaczniemy
kolonizować inne planety to ta książka dostarczy wam materiału do
przemyśleń. Historia dzieli się na dwa wątki, które nie są ze sobą w
żaden sposób powiązane. Nie licząc oczywiście miejsca akcji, którym jest
Mars. Bohaterem pierwszego wątku jest Daniel, który jest twórcą
pozytywek i mnemonistą. Drugi skupia się na Francesce, naukowcu, która
kiedyś pracowała nad tajnym projektem Ypsilon. Takie podejście pozwala
pokazać różne punkty widzenia. Choć nie pozwala to rozwinąć porządnie
jednej ścieżki fabularnej. W przypadku tej książki jednak nie jest to
problem, bo podejrzewam, że jeśli autor skupiłby się na jednym wątku
książka stała by się strasznie rozdmuchana i straciłaby na tym dużo.
Co do samych bohaterów. Wszyscy bohaterowie są napisani poprawnie choć
fajerwerków nie ma. Główni bohaterowie budzili u mnie sympatię, w
szczególności Daniel, choć Francesca nie wiele mu ustępowała. Oboje
trzeźwo patrzyli na świat. Co do bohaterów dalszego planu, moim zdaniem
gdyby usunąć ¾ tych postaci nikt by tego nie odczuł. Po prostu tworzą
tło.
Niby więzi między mieszkańcami Czerwonej Planety ulegają
rozluźnieniu, a oni sami popadają w marazm to ten temat jest według mnie
potraktowany po macoszemu, ale tu zapewne wychodzi moje czepialstwo. Co
innego z tytułową Dżunglą. Dżungla to dziwny twór. Żadna ekspedycja,
która tam wyruszyła nigdy nie wróciła, a sprzęt elektroniczny w jej
pobliżu nie wytrzymuje 30 sekund, więc nikt nie wie czym jest Dżungla.
No dobra, prawie nikt. Gdy odkryjemy kto i w jakim celu, a przede
wszystkim czym lub kim(?) jest Dżungla czeka nas spore zaskoczenie. Co
prawda autor dawał wcześniej wskazówki, ale te wskazówki stają się jasne
dopiero po dowiedzeniu się prawdy.
Oczywiście jak w każdej
porządnej książce sci-fi musi znaleźć się kilka zwrotów gdzie czytelnik
będzie musiał się zastanowić co może oznaczać dane słowo. I tu też tak
jest, ale w miarę szybko wszystkie takie terminy zostają szybko
wyjaśnione. Jedyny wyjątek to Dżdżownice, na wyjaśnienie tego terminu
będziemy musieli poczekać prawie do końca książki (co jednak do
cieszenia się lekturą nie jest niezbędne). I jak dla mnie dużym plusem
jest to, że nigdzie nie ma przydługich fragmentów z teoriami naukowymi,
gdzie trzeba mieć doktorat z fizyki aby je zrozumieć (czasami niektórym
się zdarza).
Dobra, teraz czas na podsumowanie. Książkę czyta
się szybko i sprawnie. Choć fabuła nie jest może jakoś bardzo
skomplikowana to nie pozwala się oderwać od książki i pod koniec potrafi
zaskoczyć. Komu mogę ją polecić? Wszystkim, którzy chcą przeczytać coś
szybkiego i lekkiego oraz nie mają uczulenia na sci-fi. Jak dla Mnie
7.5/10
~Dominik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz