A zacznijmy od tego, że po węgiersku szaman to Táltos.
Węgry raczej nie kojarzą nam się z szamanizmem, ale Węgrzy to nie europejskie plemię, lecz uralskie, tzw. Madziarzy, którzy przywędrowali
na tereny dzisiejszych Węgier, dopiero w IX w. Ale nas mniej interesuje
historia. Pisałam już o szamanizmie jako takim, nawiązując bardziej do ludów
północy. Fakt, że pogańscy Węgrzy praktykowali szamanizm jest dosyć nowym odkryciem. Wszystko przez powiązanie
języka węgierskiego, jak wiadomo niepodobnego do europejskich , do
Mongolskiego i ludów syberyjskich. Niestety wiedza o szamanizmie węgierskim w
dużej mierze przetrwała tylko w ludowych bajkach, grach dla dzieci.
Tym co możemy pamiętać z szamanizmu północnego jest drzewo
życia ma którym znajdowały się trzy światy. Świat na dole, pośrodku i na górze.
Szaman jako jedyny mógł zobaczyć to drzewo i wędrować między światami, podczas
transu. Drzewo wyrastało w domu Matki Życia. U korzeni znajdują się małe gady,
jak węże czy jaszczurki, które pilnują przejścia między światem duchów, które
mieści się pod ziemią. Wyżej, pień drzewa symbolizuje świat ludzi. Dla
Madziarów świętymi drzewami były modrzew, cedr, brzoza i to je najczęściej
utożsamiano z drzewami życia. Mówi się że drzewo życia będzie tak długo zdrowe,
jak długo będą żyć szamani.
W koronie drzewa rozpościera
się boski świat, przestrzeń sił życiowych. Na gałęziach przesiadują ptaki
różnych gatunków to w nich żyją dusze ludzi, które przynoszą na ziemię, do łona
kobiet. Zazwyczaj przedstawia się je jako kukułki, które w naturze podrzucają
jajka innym ptakom . Jeśli przyśniła się kobiecie kukułka oznaczało to że jest
w ciąży, a jeśli umiała rozróżnić płeć ptaka mogła się dowiedzieć czy urodzi
chłopca czy dziewczynkę.
Jeden z najstarszych przekazów o węgierskim drzewie życia,
opisuje:
Drzewo było naprawdę wielkie, miała dziewięć większych
odgałęzień, które wyrastały w różnych kierunkach, tworząc oddzielne lasy. W
jego koronie świeci księżyc i słońce. Drogę do tego drzewa może odnaleźć tylko
człowiek, który urodził się z zębami, lecz nie zjadł nic przez dziewięć
kolejnych lat swego życia, prócz mleka. Tą osobą jest szaman. Stara ludowa bajka opowiada o drzewie, które
rośnie w sercu królewskiego dziedzińca i jest tak ogromne, że nie widać jego
końca. W koronie mieszka Matka Księżyca i sam Księżyc, jak i również Matka
Słońca i samo Słońce.
Świat zmarłych kojarzono z gadami, które według wierzeń
miały pilnować przejścia do niego. Kolorem przypisywanym dolnemu światu jest
biały. Amulety zazwyczaj robiono z resztek odzienia w dole miałby być białe, a
na górze błękitne. Podobnie ubierali się szamani. Gdy dziecko umierało przed ukończeniem
pierwszego życia chowano je bez ceremonii, nad jego grobem wsadzano wierzbową
gałąź na której wieszano biało-błękitne szmatki. Dzięki temu ptak z duszom
dziecka mógł wrócić na górę i ponownie przekazać dusze do łona matki.
Poranne, pierwsze promienie słońca, które padają na ziemię
–symbolizowały zlatujące dusze ludzkie, które miały się dzisiaj narodzić. Co
ciekawe dusza stoi obok człowieka i czasami opuszcza człowieka, wyjątkowo w
śnie. Gdy człowiek umiera oznacza to, ze dusza już nie powróciła z jednego z
swych wypadów. Gdy człowiek umiera w śnie, znaczy to, że coś złego przytrafiło
się jego duszy. Dlatego ludowe mądrości zabraniają budzić człowieka gwałtownie.
A sny to po prostu odbicie przygód naszej duszy. W przypadku, Kiedy dusza nie
zdążyć wrócić przed obudzeniem swego ciała człowiek może zachorować, a nawet
umrzeć. Tylko szamani potrafili świadomie oddzielić duszę od ciała, co nazywa
się dualistycznym pluralizmem, charakterystycznego również dla ludów
północnych.
W jednej z pierwszych notek na naszym blogu jest ta
opowiadająca o szamanach, jednak skupia się głównie na ludach północnych.
Dzisiaj po krótkiej przerwie druga część o szamanach węgierskich Ostatnio rozprawiałam o Drzewie Kosmicznym i
duchowych aspektach życia szamana, dzisiaj postaram się trochę dodać i
uzupełnić. Ale jak w ogóle szaman stawał się szamanem? Na Węgrzech odbywał on
duchową wędrówkę, jego fizyczne ciało wtedy pozostawało w uśpieniu przez kilka
dni, albowiem dusza opuściła śmiertelną powłokę. Można powiedzieć, że duchy
ukradły dusze szamana. Te same duchy
zabierają ją do świata podziemnego, kroją, gotują, a potem znowu składają w
całość. Gdy dusza wraca do ciała szaman jest już w pełni wyszkolony.
Szamani węgierscy nosili u pasa sznurek, symbolizujący
drabinę po której ich dusza się wcześniej spinała, by zdobyć różne stopnie
wtajemniczenia. Ludzie by przetestować szamana kazali wejść mu na drzewa, a
następnie ciągli za ten właśnie sznurek. Jeśli spadł i nic mu się nie stało,
oznaczało to, że opiekują nim się dobre duchy i jest godny zostać szamanem,
lecz w przypadku, gdy zrobił sobie krzywdę nie mógł zostać szamanem.
Stara węgierskie bajka opowiada o wspinaczce biednego
chłopca, który dzięki temu stał się szamanem. Dawno temu żył król, a w jego
królestwo rosło najwyższe drzewo na świecie, sięgające chmur. Jego ziemię nękał
zły i okrutny smok, który zdołał porwać królewnę i umieścić ją w koronie
drzewa. Nikt nie potrafił uratować córki króla, więc on obiecał śmiałkowi jej rękę. Gdy wszyscy
możni i waleczni zawiedli do zadania
stawił się młody, biedny giermek króla. Zrobił on dla siebie specjalny strój,
który miał go chronić, podczas wspinaczki. Siedmiowarstwową kolczugę, a na nią
siedmiowarstwowy kaftan z skóry wołowej. ( często szamanem stawało się siódme
dziecko). Na szczycie drzewa znalazł rumaka szamana, który bezpiecznie zniósł
go wraz z królewną na ziemię.
Najważniejszym przyrządem szamana był bezsprzecznie bęben z
grzechotkami, który towarzyszył mu w każdym rytuale. Dzięki niemu mógł leczyć
chorych i wędrować do krainy duchów, bo ów instrument był właśnie jego
rumakiem. Oczywiście normalnie szaman podróżował na koniu, ale i z tym wiążę
się opowieść. Szaman zawsze wybierał
najwątlejsze, często chorowite zwierzę, które podczas podróży umierało,
a następnie szaman mył je w rzece i ożywiał, dzięki czemu koń już nigdy nie
umierał i mógł latać. Szaman do rytuałów oczywiście ubierał się w specjalne
stroje, Bardzo ważnym elementem było nakrycie głowy z piór sowy ( ten ptak był
jego symbolem, wierzono, że może się w niego przemieniać) oraz jelenie poroże.
- Sonia
Węgrzy to Madziarzy, nie Madziarowi, a o szamanizmie nie można mówić w kontekście Węgier, bo wtedy Węgier jeszcze nie było.
OdpowiedzUsuńCzy możesz podać źródła, z których korzystałaś, pisząc to? Z góry dzięki!
Przeszukałam internet i obie formy są poprawne. Przed najazdem Madziarów na tych terenach było państwo Wielkomorawskie, a protoplaści Węgrów pojawili się ok. IX w z wschodu, przynosząc ze sobą szamanizm i obce wierzenia. Korzystałam przede wszystkim z anglojęzycznych stron, z pamięci; książki której tytułu nie pamiętam, a rozprawiała o szamanizmie węgierskim. Jak napisałam w notce trudno o coś konkretnego, wiedza o szamanizmie przetrwała w bajkach, legendach przekazywanych ustnie i tradycji, która nadal jest krzewiona przez nielicznych. Mimo chrystianizacji, którą wprowadzona bardzo wcześnie jak na powstanie państwa na Węgrzech zawsze inaczej odbierano chrześcijaństwo. Pozdrawiam, Sonia
OdpowiedzUsuńO szamanizmie węgierskim jeszcze nie słyszałem. Sam byłem na warsztatach https://www.tantra.pl/szamanizm/u syberyjskiego w zeszłym roku, wspaniałe przeżycie polecam gorąco
OdpowiedzUsuńSuper opisane
OdpowiedzUsuńSzamanizm jest naprawdę interesujący. Wiele ludzi go lekceważy ale wprowadza to naprawdę pogodę ducha i wieksza więź z natura. Ja sam jestem początkujący w temacie ale można o tym poczytać tutaj by bardziej zrozumiec temat
OdpowiedzUsuń