czwartek, 10 sierpnia 2017

“Musza Góra” - recenzja

Tytuł: „Musza Góra”
Autor: Bohdan Głębocki
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 554
 
„Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak przebiegłaby druga wojna światowa, gdyby wykorzystać w niej… magię?
Lata trzydzieste XX wieku, Poznań. W tym miejscu krzyżują się losy głównych bohaterów.
 
Inspektor policji Andrzej Szubert poszukuje grasującego w mieście seryjnego zabójcy zwanego wilkołakiem. Prywatny detektyw Antoni Kaczmarek przyjmując zlecenie odszukania zaginionego Szwajcara, narazi się niebezpiecznym ludziom. Z kolei oficer Wojska Polskiego Mieczysław Apfelbaum przyjeżdża do Poznania z zadaniem odszukania na starym żydowskim cmentarzu na Muszej Górze… tajemnic żydowskiej magii. W serię zabójstw zamieszani są też agenci obcych wywiadów, m.in. Abwehry. W tle tymczasem widać przygotowania do zbliżającej się wojny, ale wykorzystanie przez polską armię starej żydowskiej magii może odmienić bieg historii.”
 
Fabuła 9/10
 
„Musza Góra” to powieść wielowątkowa, przy której trzeba być mocno skupionym. Cała akcja trwa zaledwie 13 dni, ale dzieje się naprawdę dużo. Autor dołożył wszelkich starań, aby każdy z wątków był wyjaśniony. Historia rozpoczyna się od morderstwa stróża i jego psa. Sprawa jest o tyle nietypowa, że wydaje się, iż zbrodni dokonał ktoś niezwykle silny o zwierzęcym instynkcie. Prasa owego zabójcę nazwała wilkołakiem. W dalszej części książki, autor ujawnia, że zbrodnie dokonywane są nie przez jednego człowieka, a kilku, którzy są pod działaniem pewnego specyfiku. Na uwagę zasługuje fakt, że autor odwołał się do mitologii skandynawskiej, gdyż na kartach powieści pojawili się owładnięci szałem bitewnym berserkerowie, którzy mają swój udział w całej historii. Na tropie mordercy wilkołaka staje młody, niezwykle ambitny aspirant Andrzej Szubert, który w równolegle stara się rozwikłać rodzinne tajemnice, które doprowadzają go niemalże do obłędu. Jego losy krzyżują się z legendą policji, obecnym detektywem – Antonim Kaczmarkiem. Dostaje on wreszcie bardzo intratne dochodzenie, które narazi życie jego i jego młodej podopiecznej Barbary, która skrycie się w nim kocha. Nie można zapomnieć o głównym wątku, który związany jest z poszukiwaniami na cmentarzu na Muszej Górze. Została utworzona specjalna jednostka, w której skład wchodzą prawdziwe indywidua – począwszy od Żyda Mieczysława Apfelbauma kończąc na majorze Prażyńskim, który wykorzystuje demony uwięzione w „pudełkach”, aby osiągnąć własne cele. Autor wykorzystał różne mitologie i podania, które moim zdaniem znakomicie wpasowały się w cały klimat książki.
 
Bohaterowie 10/10
 
Bohdan Głębocki na kartach „Muszej Góry” powołał do życia nie bohaterów, a zwykłych ludzi, którzy mają swoje marzenia, ambicje, wady, zalety i pragnienia. Na początek Andrzej Szubert – młody, zakochany i ambitny aspirant skłócony z ojcem, zakochany w pannie Agatce. Niejednokrotnie łamie słowo dane Antoniemu Kaczmarkowi, bo… coś mu staje na drodze. Jako młody człowiek ma również pragnienia fizyczne, a skoro nie dostał tego co chciał od narzeczonej to skorzystał z innej możliwości. Antoni Kaczmarek to również ciekawy człowiek. Coś co wyróżnia go na tle innych to niewątpliwie fakt, że bierze na siebie odpowiedzialność za opiekę nad ludźmi, którzy stracili swoich bliskich W ten oto sposób wspomagał młodą Basię. Po wielu latach dziewczyna dorosła, poszła na studia i jednocześnie pracuje w biurze detektywistycznym swojego opiekuna. Niestety dziewczyna pomyliła troskę Antoniego z prawdziwym uczuciem, co doprowadza do kilku zabawnych sytuacji. Panna Basia ma również pewien dar, który doprowadza do znalezienia poszukiwanego „Szwajcara”, który Szwajcarem nie jest. Wisienką na torcie jest major Prażyński dowodzący poszukiwaniami na cmentarzu. Człowiek uzależniony od morfiny, ambitny, przebiegły, który uważa, że wie wszystko najlepiej, nie znosi sprzeciwu i zrobi wszystko, aby osiągnąć swój cel. Nie waha się szpiegować swoich podwładnych przy użyciu schwytanych demonów, torturować ich, a na koniec namieszać w umysłach. W tym wszystkich niestety bierze udział Apfelbaum – jako Żyd i oficer Wojska Polskiego nie ma lekko. Wszyscy go uważają za podgatunek człowieka, pomimo tego, że walczył i walczy nadal o Polskę. Na każdym kroku spotyka się z antysemickimi zachowaniami, co w konsekwencji doprowadza do jego załamania. Ale to dopiero wierzchołek góry lodowej, gdyż autor do swojej książki wprowadził znacznie więcej osób, których nie sposób opisać w krótkiej recenzji.
Styl 9/10
 
Książkę czyta się tak, że nie sposób się od niej oderwać. Pomimo wykorzystania gwary poznańskiej czytelnik nie ma problemu ze zrozumieniem wypowiedzi bohaterów i wcale nie czuje potrzeby skorzystania ze słowniczka, który znajduje się na końcu książki. Oprócz gwary poznańskiej autor wprowadził również słowa pochodzenia niemieckiego i żydowskiego, bo fabuła jest z tymi kulturami mocno związana – one również są wyjaśnione w słowniczku.
Ocena końcowa 9/10
 
Zdecydowanie polecam „Muszą Górę” fanom nie tylko fantastyki, ale również kryminału i sensacji. Autor wprowadził nie tylko wątki judaistyczne, skandynawskie, ale również telepatię, a nawet metamorfów, co czyni z tej książki niesamowitą mieszankę kulturową i wierzeniową. Jedyny minus jak dla mnie to zakończenie książki. Aż się prosi o ciąg dalszy, gdyż wątki nie zostały zamknięte i czytelnik nie wie co spotka bohaterów, do których się przywiązał. Główny wątek, czyli znalezisko na cmentarzu również nie został wyjaśniony. Co takiego się stało po przełamaniu pieczęci? Z wielką niecierpliwością będę oczekiwała na ciąg dalszy, gdyż mam nadzieję, że pojawi się kontynuacja.
Bardzo dziękuję wydawnictwu Media Rodzina za możliwość przeczytania książki.
- Frey

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka