wtorek, 12 września 2017

“Taniec w ogniu” - recenzja

Tytuł: „Taniec w ogniu”
Autor: Josephine Angelini
Seria: Worldwalker Trilogy
Ilość stron: 488
Wydawnictwo: Jaguar
 
“Podobno istnieje nieskończona liczba światów, w których każdy z nas ma swoje alter ego. Co więcej, niektórzy są w stanie pomiędzy tymi światami wędrować.
Lily Proctor przekonała się o tym, gdy została przywołana przez Lilian, najpotężniejszą czarownicę w całym alternatywnym Salem, diametralnie innym od tego, w którym wychowała się Lily. W świecie Lilian to czarownice palą na stosach naukowców, a Koczownicy mieszkający poza murami miasta walczą o życie ze Splotami, zwierzętami o niewyobrażalnej sile.
Lily musi stanąć do walki z alternatywną wersją samej siebie, znaleźć sposób na pokonanie Splotów i ocalenie Koczowników, a co najważniejsze – oddzielić dobro od zła.”
 
Fabuła 9/10
 
„Taniec w ogniu” rozpoczyna się w chwili, w której Lily wraz z Rowanem lądują w jej świecie. Lily jest bliska śmierci. Nie potrafi dostatecznie szybko przetwarzać energii pobieranej ze stosu, w związku z czym dorobiła się poparzeń III stopnia. Niezbędne jest wytworzenie nowej skóry, co jest jedną ze specjalizacji jej głównego mechanika. Juliet, jej siostra nie potrafi pojąć całej sytuacji. Gdzie i dlaczego zniknęła Lily? Z pomocą przychodzi matka, która ku zdumieniu wszystkich nie jest wariatką. Ona widzi wszystko co dzieje się w równoległych wymiarach i to doprowadziło do tego, że po prostu ma nadmiar informacji. Oliwy do ognia dolewa niezwykle dokładna agentka FBI, która MUSI się dowiedzieć , co się działo z Lily w trakcie jej 3 miesięcznej nieobecności. W tym samym czasie Lilian nie ustaje w wysiłkach i krok po kroku wyjaśnia Lily istotę całego bagna, w którym obie tkwią. Tak, czy inaczej Lily musi wrócić do szkoły i stawić czoła m.in. swojemu Tristanowi. Później sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, bo… Lilian wysyła Carricka do świata Lily. Wskutek dalszych nieprzewidzianych wydarzeń główna bohaterka wraz z całym swoim sabatem (tak, dobrze czytacie – Lily naznaczyła kilkoro znajomych w swoim świecie) wraca tam, gdzie wszystko się zaczęło, czyli do świata Lilian, w którym zostaje zdradzona przez Rowana. A dlaczego to już sami się przekonajcie.
 
Bohaterowie 9/10
 
Lily, Lilian i Rowana wydawałoby się, już dobrze poznaliśmy, a mimo to potrafią zaskoczyć. Lily nigdy nie wybacza. To jest jej cecha charakterystyczna. Każdy, kto ją zawiódł zostawał od razu „skreślony”. Lilian robi wszystko, aby Lily zrozumiała motywy jej działań. Nie wszystko jest „czarne” lub „białe”. Nie ma jednoznacznej granicy między tym co dobre, a tym co słuszne. Próbuje jej wyjaśnić całość sytuacji pokazując swoje wspomnienia i to, co ją spotkało w spopielonym świecie. Nadal ciężko mi wybrać, czy jest ona ofiarą, czy bezwzględnym oprawcą. Następnie Rowan, który już przeżył zawód nie tylko miłosny w przypadku Lilian, jest mało ufny. Boi się kolejnego zranienia przez ukochaną osobę, a jednocześnie robi wszystko, aby uchronić Lily przed całym, złym światem. A jednak robi coś, czym sam ją rani. Do grona „wielkich złych” niewątpliwie zaliczyć możemy bezwzględnego Carricka, który lubuje się w torturach, które mają trwać tak, aby ofiara żyła jak najdłużej. Kolejny upierdliwiec to agentka Simms, która tropi Lily niczym drapieżnik swoją ofiarę. 
 
Styl 10/10
 
Bez wątpienia książkę czyta się rewelacyjnie. Autorka ma dość rozbudowane opisy, które napisane są w taki sposób, że niemal czuje się zapach stosu, trawy, czy spopielonej skóry. Czytelnik czuje wszystko, co czują bohaterowie. W pewien sposób to upiorne uczucie, bo nie można odłożyć książki bez uprzedniego jej skończenia. Autorka dołożyła wszelkich starań, aby w drugiej części swojej trylogii namieszać czytelnikowi w głowie postacią Lilian.
 
Ocena końcowa 9/10
 
Worldwalker Trilogy miała być dla mnie lekką literaturą – ot tak, żeby się rozerwać i przeczytać jakiś fajny romans ze świata fantastyki. Jednakże „Taniec w ogniu” zburzył mój światopogląd i kazał spojrzeć na całą fabułę i bohaterów z nieco innej perspektywy. Autorka rozbudowała wątek Lilian i pokazała jej przeszłość. Pokazała, co ludzie jej zrobili, jak ją złamali i upokorzyli. To dało mi trochę do myślenia, że życie jest pełne odcieni szarości. Coś, co wydaje się zbrodnią i zdradą, bywa jednak pomocą i ochroną, choć trudno to na początku zrozumieć.
Zdecydowanie polecam „Taniec w ogniu” wszystkim, którzy chcą przeczytać niezwykłą książkę o niezwykłych ludziach – o tych dobrych, o tych złych, a także o tych, których nie da się jednoznacznie „zaszufladkować”.
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję wydawnictwu Jaguar.
- Frey

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka