poniedziałek, 11 września 2017

“Ubezwłasnogłowieni” - recenzja

Tytuł: „Ubezwłasnogłowieni”
Autor: Stuart MacBride
Ilość stron: 397
Wydawnictwo: EditioBlack
„Ubezwłasnogłowieni. Przestępcy skazani na chirurgiczne okaleczenie, poddani lobotomii i oddelegowani do wykonywania prac społecznych. Odczłowieczeni nieodwołalnie, bez prawa do ułaskawienia. I bez powrotu do normalności. Tylko czy na pewno?
Jedna z najgroźniejszych seryjnych morderczyń, pałająca żądzą zemsty doktor Fiona Westfield, po sześciu latach wraca do świata zwykłych ludzi…
 
Chwila, w której Will Hunter, wysoki oficer w strukturach służb specjalnych Wielkiej Brytanii, ponownie wchodzi do Sherman House, należy do najgorszych w jego życiu. To miejsce budzi w nim demony, wyzwala wspomnienia, z którymi od lat nie może sobie poradzić. Okoliczności, w jakich trafia do dawniej ekskluzywnego, a dziś zapuszczonego budynku w niebezpiecznej, stojącej na krawędzi rewolty dzielnicy Glasgow, nie ułatwiają zadania. Will ma pomóc w ustaleniu sprawcy przerażającego morderstwa, które tu popełniono. Rozpoczyna szaleńczy pościg za zabójczynią. Już raz ją schwytał. Teraz, po latach, nadszedł czas jej zemsty. Śledztwo ujawnia coraz mroczniejsze tajemnice. Czy Will zdoła zatrzymać rozkręcającą się spiralę bestialskich zbrodni?”
 
Fabuła 9/10
 
Akcja dzieje się w Glasgow, w niedalekiej przyszłości. Świat, w którym broń palna odeszła w przeszłość, a jej miejsce zastąpiły blastery, megablastery i miotacze, które potrafią wypalić dziurę w człowieku, a jeśli ustawi się na dużą moc – to jatka murowana. Jest to również świat, w którym wyhodowanie dowolnej części ciała w laboratorium nie stanowi problemu, więc utrata ręki, czy twarzy i przeszczepienie sobie klonplantu w miejsce „utraconej” części to błahostka. W tym świecie karą za bestialstwo jest lobotomia, która wspólnie z utratą żuchwy, nadrukiem kodu kreskowego na czole odbiera człowieczeństwo. Wtedy jest się jedynie „czymś” co sprząta. Taki los spotyka zbrodniarzy, którzy w teorii nie stanowią żadnego zagrożenia dla normalnych jednostek. Jednakże Fiona Westfield odzyskuje swoje uczucia, pamięć i jedyne o czym marzy, to zemsta na tych, którzy odebrali jej tożsamość i skazali na życie, w którym nie była sobą. Jednakże do tego daleka droga. Po drodze oczywiście zgotuje piekło tym, którzy napatoczą się jej po drodze lub nieszczęśnikom, którzy mieli nieszczęście ją spotkać. Na szczęście jednak na jej tropie jest wicedyrektor Organizacji William Hunter, który nie spocznie, dopóki nie wypełni zadania. 
 
Bohaterowie 9/10
 
Główny bohater – William Hunter to klasyczny superbohater. Po dramatycznych przeżyciach w Sherman House, które miały miejsce 11 lat wcześniej pragnął, aby jego stopa już nigdy nie przestąpiła progu tego plugawego miejsca. Los przygotował jednak dla niego kilka niemiłych niespodzianek. Nie dość, że musi stawić czoła swoim lękom i koszmarom, to jeszcze okazuje się, że budynek ten stał się siedliskiem jeszcze większego zła (choć początkowo wydawało się to niemożliwe). Will jako niezwykle uparte „bydlę” nie spocznie, dopóki nie wyjaśni tajemnicy Sherman House, a nie jest to łatwe zadanie, pani dyrektor (zwana pieszczotliwie „jej sukowatością”) wyraźnie zakazała przyjacielskich wizyt w tymże parszywym miejscu pod groźbą zwolnienia. Ale co tam zakazy! Przecież prawda musi ujrzeć światło dzienne! Tylko, czy na pewno ujrzy? Jego najlepszy przyjaciel Brian Alexander to również niezłe ziółko. O ile Will ma sumienie i nie chce wydobywać informacji niezbędnych dla dobra śledztwa poprzez tortury to dla Briana nie stanowi to żadnego problemu. Wystarczy przytoczyć jeden z ciekawszych cytatów:
 
„ Pobudka, Kenny, pora na mały wpierdol! […] – To twój szczęśliwy dzień, Kenny: dwa manta w cenie…”
Kolejną bardzo ciekawą postacią jest sierżant Jo Cameron. Funkcjonariuszka policji, której marzeniem była praca w Organizacji, dlatego skorzystała ze sposobności współpracy dzięki przyjęciu posady łącznika. Jej osobowość, wypowiedzi, upór i sposób ubierania nadają jeszcze więcej pikanterii całej historii, choć wydawało się to niemożliwe. Rola „czarnego charaktera” bezkonkurencyjnie należy do Fiony Westfield, która już jako 18-latka odkryła swoją pasję – zadawanie cierpienia, okaleczanie i patroszenie ludzi. Osiągnęła w tym poziom „mistrz”. Żeby było jeszcze „zabawniej” to rozpoczęła program terapii psychologicznej dla morderców, sadystów, gwałcicieli i wszelakiej maści zwyrodnialców, aby… dalej kształtować ich psychikę na swoje podobieństwo. 
 
Styl 10/10
 
Autor opisuje całość wydarzeń z punktu widzenia zarówno Willa jak i Fiony. Zdarzają się również epizody, w których postrzegamy rzeczywistość z punktu widzenia wspomnianego wcześniej „Kenny’ego”. Z początku miałam problem z wpleceniem w całość jednego z początkowych rozdziałów, lecz w późniejszej części stało się to aż nazbyt jasne. Autor stosuje niezwykle barwne słownictwo i nie obawia się drastycznych scen – w końcu to kryminał. 
 
Ocena końcowa 9/10
 
„Ubezwłasnogłowionych” z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim fanom kryminału i thrillera, dla których sceny okaleczeń, zbrodni i intryg nie stanowią problemu. Wrażliwszym czytelnikom, którzy jednak chcieliby poznać tą wyjątkową historię odradzałabym jednak spożywanie posiłków bezpośrednio przed czytaniem. Muszę przyznać, że autor w sposób niezwykle przemyślany przygotował swoją historię i opisywał losy bohaterów. Nieco niepokojący jest jednak fakt opisu zbrodni- skąd autor miał takie pomysły?
Tak, czy inaczej nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejną część, bo na końcu książki jest nic innego jak „ciąg dalszy nastąpi”.
Premiera już 17 sierpnia!
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję grupie Helion S.A. oraz EditioBlack.
- Frey

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka