sobota, 30 czerwca 2018

“Wikingowie. Kraina Proroka” - recenzja

Tytuł: „Wikingowie. Kraina Proroka”
Autor: Radosław Lewandowski
Seria: Wikingowie
Ilość stron: 510
Wydawnictwo: Akurat

„Czwarta, finałowa część cyklu, spinająca klamrą wątki i losy postaci poznanych w tomach poprzednich. Znajdziemy tu dalsze dzieje Erika Erykssona – młodego wikinga, który wraz z oddziałem najemników trafił do kraju Maurów, oraz Oddiego – syna renegata Asgota Czerwonej Tarczy. Ten ostatni, jak wiedzą wierni czytelnicy tej sagi, płonąc żądzą zemsty, spędził rok w Winlandii, przebył Ruś i trafił do Bizancjum.
Akcja czwartego tomu rozgrywa się na terenie kalifatu Kordoby i na muzułmańskiej Sycylii. Pchani żądzą złota i sławy wikingowie przemierzają krainy Saracenów, niosąc tubylcom krew, cierpienie i beztroski śmiech, bo przecież umrzeć można tylko raz. Na lądzie i na wodzie toczą wielkie bitwy i drobne potyczki, odkrywają tajemnice i mroczne intrygi wielkich władców, knują spiski zastawiają zasadzki, łupią , palą i mordują. Jedynie łaskawości bogów zawdzięczają całą skórę, choć nie wszyscy wrócą do domów. Ale przecież śmierć jest początkiem, a nie końcem drogi…”

Fabuła 10/10

Akcja ostatniego tomu osadzona jest w otoczeniu muzułmanów, a głównym bohaterem jest syn Eryka Zwycięskiego. Młody Erik przebywa długą drogę i trafia w wir walk i intryg, aby zgładzić obecnego kalifa Al-Andalus Abd ar-Rahmana III. Szczęśliwym (lub nie) zbiegiem okoliczności władca ma ogromną słabość do naszego głównego bohatera i proponuje im niezwykłą wyprawę, dzięki której będą mogli się w końcu ustatkować. Jednakże, zanim to nastąpi to młody Erik po raz kolejny się zakocha, podpadnie obecnemu jarlowi (znowu!), stoczy epickie walki, z których nie każdy wyjdzie zwycięsko, a także dokona innych, ciekawych odkryć. I jak to jest wspomniane w opisie – autor połączy losy Erika i Oddiego. Jaki będzie finał? Jakie przygody i pułapki czekają na bohaterów? Przekonajcie się sami i wspólnie z bohaterami udajcie się na ostatnią wyprawę tych niezwykłych wikingów ;)

Bohaterowie 10/10

Młody Erik Eryksson ma wielokrotnie więcej szczęścia niż rozumu. Jest porywczy, częściej myśli tym innym organem, przez co wpada w tarapaty, ale ma dobre i waleczne serce, przez co trudno go nie polubić. Nie ma łatwego życia, pomimo tego, że jest synem władcy Szwedów. Zdecydowanie nie lubi go obecny saekonung, czyli Kolbjørn Krzywe Zęby. Ten oto jarl ma głowę na karku, zmysł wojenny, rozsądek, słowem wszystko co niezbędne, aby być dobrym wodzem. Jednakże jest tak skupiony na zemście na Eriku, że czasami nie dostrzega zalet młodego drenga. Bardzo ciekawą parę tworzą Borga i Aslof. Ona – zwinna i szybka jak żmija, zyskała sobie nie tylko szacunek towarzyszy wyprawy, ale również ludzi kalifa. On, jak to prosty chłop – przez swój głupi wyskok doprowadził do tragedii. Ale to już inna historia… Wisienką na torcie jest Samboja, ale tutaj nie zdradzę żadnych szczegółów. Tak, czy inaczej każdy z bohaterów jest niezwykle żywy, barwny i niejednoznaczny. Każdy jest wyjątkowy, ma zalety, ale również wady, tak jak każdy człowiek…

Styl 10/10

Autor znakomicie oddaje klimat tamtych czasów. Jego styl jest prosty i przyjemny w odbiorze dla czytelnika. Oczywiście nie mogło zabraknąć obelg i wulgaryzmów, które są obecne nie tylko w naszym języku od wieków. Widać, że autor spędził dużo czasu w towarzystwie rekonstruktorów historycznych ;)

Ocena końcowa 10/10

„Wikngowie. Kraina Proroka” to długo wyczekiwany tom, a jednocześnie jak zapewnia autor, również finałowy tom całej sagi. Niewątpliwie zostały splecione losy głównych bohaterów, wyjaśnił wiele wątków, ale nie na wszystkie pytania znalazłam odpowiedzi. Jeśli mi nie wierzycie to odpowiedzcie na kilka z poniższych: czy Erik „wyjaśnił” sobie konflikt z Olofem? Czy Zeno spotkał się z matką? Czy Shaa-naan-dithit powiła córkę, czy syna i czy ten dziedzic powziął zemstę? Oczywiście należy docenić kunszt autora, że kilka z tych wątków pozostało otwartych, gdyż może kiedyś powstać inna, ciekawa saga osadzona w tych realiach. Jednakże każdemu zdarzają się błędy i muszę wspomnieć, że na stronie 391 zakradł się błąd w imieniu jednego z bohaterów. Jak mniemam chodziło o Aslofa, a znalazł się tam… ktoś inny. Też to znaleźliście? ;)
Tak, czy inaczej niewątpliwie polecam „Wikingów” każdemu fanowi twórczości Radosława Lewandowskiego. Znajdziecie tu wszystko czego dusza zapragnie: krwawe walki, intrygi, miłostki, zdrady, ale również teologiczne dysputy, a także solidną dawkę dobrej historii, przez którą autor musiał się przekopać. Warto również zapoznać się z posłowiem, które moim zdaniem jest niezmiernie ciekawe. Jeśli nadal nie jesteście przekonani i boicie się, że nie zrozumiecie treści to na końcu książki jak zawsze znajdziecie przydatny słowniczek. A zatem: zabierajcie się do czytania! J
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Akurat oraz Business & Culture.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka